Marco Paixao Sebastian Mila Śląsk Wrocław

i

Autor: archiwum se.pl

Marco Paixao: Jak strzelę 40 goli to Śląsk zdobędzie mistrzostwo [WYWIAD]

2013-09-18 16:13

Śląsk Wrocław ma coraz szczuplejszą kadrę, Stanislav Levy narzeka, że nie dostaje żadnych nowych zawodników, z kasą też krucho. Ale przynajmniej nad Odrą nie muszą się już martwić brakiem napastnika. Marco Paixao (29 l.) nie tylko strzela gole, ale wprowadza dużo optymizmu i waleczności do szatni. Poza tym ma plan jak zdobyć mistrzostwo i zapisać się w historii polskiego futbolu.

Super Express/Gwizdek24.pl: Wiesz, że jesteś najskuteczniejszym napastnikiem Śląska w XXI wieku?

Marco Paixao: Ktoś mi coś o tym wspominał. Jeśli to prawda to rewelacyjna sprawa. To tylko pokazuje, że mocno pracuję i pomagam swoimi trafieniami Śląskowi, a to najważniejsze.- 10 goi w 13 meczach we wszystkich rozgrywkach.

- To chyba najlepsza średnia w twojej karierze?

- Tak. To mój najlepszy start sezonu w karierze. Jestem naprawdę w gazie i oby tak do ostatniej kolejki.

- Więc samo nasuwa się pytanie, czy w Ekstraklasie łatwiej się strzela gole, niż na Cyprze, czy w lidze irańskiej?

- (śmiech) No nie. Nie można porównywać tego co jest teraz z tym co było kilka lat wcześniej. Poza tym nie jest tak łatwo. Z boku może się wydawać, że te trafienia przychodzą mi z łatwością, ale to złudzenie. Oczywiście, pomaga mi zmysł do wykańczania akcji i umiejętności, a także koledzy z zespołu. No i efekty są super. Ale nie jest łatwiej niż w Iranie (śmiech).

- Po odejściu Waldemara Soboty obawiano się, że twoja skuteczność na tym straci, a tymczasem dwa mecze bez niego, a ty i tak trafiasz.

- Dajemy radę bez Waldka (śmiech). Mam naprawdę dobrych partnerów w ofensywie. Waldek był niezwykle ważnym i kreatywnym graczem w naszym zespole. Zaliczył chyba pięć, czy sześć asyst. Teraz są inni, którzy też potrafią podawać. Ja jednak potrafię strzelać gole nie tylko po asystach, ale i po indywidualnych akcjach, czy ze stałych fragmentów.

- Ale w meczu z Lechem było widać, że często biegasz osamotniony i nie dostajesz dobrego podania. Dużo Śląsk stracił na sile po odejściu Soboty?

- Nie chcę przeliczać tego na jakieś procenty, ale na pewno coś straciliśmy. Teraz jest rola władz klubu, aby znalazły piłkarza mogącego go zastąpić. Zresztą mamy naprawdę szczupłą kadrę i nie ukrywam, że przydałoby się trzech piłkarzy, którzy wzmocniliby konkurencję w drużynie.

- Właśnie na brak wzmocnień narzeka Stanislav Levy...

- No i trudno się nie zgodzić. W meczu z Lechem Tomasz Hołota grał na prawym skrzydle. Trenerowi trudno poustawiać zespół, jak musi zmieniać zawodnikom nominalne pozycje. Ale Levy tylko udowodnił, że jest świetnym trenerem, bo mając tak mało zawodników, potrafi wygrywać mecze. Ale nawet jak nas będzie 11, to wystarczy, żeby grać (śmiech).

- A obecny skład pozwala myśleć o mistrzostwie Polski?

- Oczywiście. Jesteśmy prawdziwymi wojownikami i to słychać, czuć i widać w szatni. Ja jestem przekonany, że możemy zdobyć mistrzostwo. Po odpadnięciu z Ligi Europy w ogóle nie ma innego celu jak tytuł.

- Czyli morale są wysokie. Odpadnięcie z rozgrywek europejskich was nie przybiło?

- U mnie nic się nie zmieniło. Nadal wierzę, że mogę strzelić ze 30 goli i wtedy będziemy mistrzem Polski. Mało tego, chcę także zdobyć Puchar Polski. Nie patrzę na to, że odszedł Sobota, że mamy małą kadrę, ani na inne rzeczy. Moim i moich kolegów zadaniem jest wygrać każdy mecz.

- 30 goli? W jednym z wywiadów mówiłeś o 40.

- (śmiech) Nie do końca. Chodziło mi o to, że jeśli będę miał okazję strzelić 40 goli, to strzelę 40. To nie była deklaracja, ale jestem na dobrej drodze. Już trafiłem w „dziesiątkę”, a sezon jeszcze długi. Jak strzelę tyle bramek to na bank będziemy mistrzem (śmiech).

- W polskiej lidze tylko dwa razy król strzelców miał ponad 30 trafień. Ostatnio w 1948 roku…

- Tak dawno temu? No to jak zdrowie dopiszę to dam radę pobić ten wynik. Jestem pewien (śmiech). A rekord?

- 37 trafień z 1927 roku. Pierwszego sezonu Ekstraklasy w ogóle.

- No to już trochę więcej. Kto wie może pęknie w tym sezonie 40-stka? (śmiech). Fajnie byłoby zapisać się w historii polskiej ligi i do tego zdobyć krajowy dublet. Jest o co grać.

Mecze i gole Marco Paixao w Śląsku Wrocław

Liga Europejska:

Śląsk - Rudar Pljevlja 4:0 - 80 minut 2 gole

Rudar - Śląsk 2:2 - 90 minut 1 gol

Śląsk - Brugge 1:0 - 90 minut

Brugge - Śląsk 3:3 - 82 minuty 1 gol

Sevilla - Śląsk 4:1 - 90 minut 1 gol

Łącznie: 5 meczów 5 goli 429 minut

Ekstraklasa

Korona - Śląsk 0:0 - 83 minuty

Śląsk - Jagiellonia 2:3 - 45 minut 1 gol

Śląsk - Wisła 0:0 - 85 minut

Pogoń - Śląsk 2:2 - 90 minut

Śląsk - Widzew 3:1 - 88 minut 1 gol

Piast - Śląsk 1:1 - 90 minut 1 gol

Śląsk - Lech - 89 minut 1 gol

Łącznie: 7 meczów, 4 gole, 559 minut

Puchar Polski

Stal Stalowa Wola - Śląsk 0:1 - 120 minut 1 gol

Ogółem wszystkie rozgrywki: 13 meczów, 10 goli, 1109 minut, średnio gol co 85 minut.

Marco Filipe Lopes Paixao

Urodzony: 19.09.1984 w Sesimbrze
Pozycja: Napastnik
Wzrost: 185 cm
Waga: 79 kg

Kariera klubowa:
Grupo Desportivo de Sesimbra (Portugalia)
FC Porto B (Portugalia 9/0)
CD Guijuelo (2. liga hiszpańska 37/9)
Logrnones (2. liga hiszpańska 38/9)
Deportiva Leonesa (2. liga hiszpańska, 37/13)
Hamilton (Szkocja, 51/6)
Naft Teheran (Iran, 16/3)
Ethnikos Achna (Cypr, 31/15)
Śląsk Wrocław (13/10)

Najnowsze