Ireneusz Jeleń, Podbeskidzie Bielsko-Biała

i

Autor: tspodbeskidzie.pl

IRENEUSZ JELEŃ. Wrócił do Polski, wróci do kadry? WYWIAD

2012-10-22 10:00

Mogłem wyjechać za granicę i zarabiać duże pieniądze, ale dla mnie kasa to nie wszystko. W sytuacji, w jakiej się znalazłem, uznałem, że na 19 października Podbeskidzie jest najlepszym wyjściem. Mam nadzieję, że pomogę klubowi i wszyscy powiedzą po tej rundzie, że to był dobry ruch z mojej strony - mówi nam Ireneusz Jeleń (31 l.).

"Super Express": - Ten transfer jest tak niespodziewany, że gdy "SE" poinformował o nim w piątek, dużo osób nie chciało nam uwierzyć...

Ireneusz Jeleń: - (śmiech) Wiem, bo nawet znajomi z rodzinnego Cieszyna są w szoku. Z jednej strony wciąż nie mogą uwierzyć, że zagram w Podbeskidziu, ale z drugiej cieszą się, bo będą mieli blisko na mecz. A co do mojej decyzji... Po raz pierwszy propozycja padła dwa tygodnie temu. Najpierw pomyślałem, że to mnie nie interesuje, ale im dłużej zacząłem się zastanawiać, rozmawiać  z żoną, tym więcej plusów znajdowałem. W piątek mogłem podjąć jeszcze decyzję o powrocie do Ligue 1 lub o transferze na Ukrainę, ale uznałem, że na 19 października Podbeskidzie jest dla mnie i mojej rodziny najlepszym rozwiązaniem.

- Skoro postanowiłeś nie wyjeżdżać z kraju, to mogłeś iść do Jagiellonii lub Lecha, bo miałeś stamtąd oferty...

- Miałem zapytania z wielu klubów polskiej Ekstraklasy, ale kontrakt z Podbeskidziem spełnia wszystkie oczekiwania moje i mojej rodziny. Nigdzie nie muszę się przeprowadzać, bo mieszkam w Ustroniu i dwupasmówką jadę do Bielska piętnaście minut. Mój syn Kubuś chodzi tu do szkoły, nie chciałem fundować mu kolejnej przeprowadzki w trakcie semestru. Mogłem grać w Rosji, Turcji czy na Ukrainie, gdzie oferowano mi duże pieniądze. Ale wiem, że źle bym się tam czuł, więc wolę zarabiać mniej, a mieć pewność, że rodzina jest szczęśliwa. Dzisiaj żałuję, że nie przyjąłem oferty z trzech klubów w lipcu - sierpniu, ale np. na przeprowadzkę do USA nie byłem psychicznie przygotowany.

- Kontrakt podpisałeś do końca sezonu, ale zimą...

- W tej chwili koncentruję się na najbliższych meczach. Mam nadzieję, że przekonam trenera do siebie. Musimy zdobywać punkty, drużynę stać na miejsce w środku tabeli.

- W jakiej jesteś formie?

- Ostatni mecz rozegrałem w lutym, od tego czasu trenowałem indywidualnie, ale wiem, jak się przygotować. Na siłowni przebiegałem na bieżni 8-9 km, a po południu grałem na "orliku". O wytrzymałość się nie boję, brakuje mi tylko rytmu meczowego, jednak po 2-3 spotkaniach go złapię. Dziś po raz pierwszy trenuję z Podbeskidziem, a w piątek mam nadzieję zadebiutować z Lechią Gdańsk.

- Powrót do Polski zwiększa szansę powrotu do kadry? Markowi Saganowskiemu to się udało...

- Nie zakończyłem reprezentacyjnej kariery. Jeśli uda mi się odbudować w Podbeskidziu, to stawię się na każde wezwanie selekcjonera. Na razie jednak chcę strzelić kilka goli dla klubu. W polskiej i francuskiej ekstraklasie zdobyłem w sumie 94 gole. Dobrze byłoby w tym sezonie dobić do setki.

Najnowsze