Vancouver, Adam Małysz: To srebro smakuje jak złoto

2010-02-15 9:32

Tak musiało być! Forma Adama Małysza (33 l.) rosła i rosła, aż Orzeł z Wisły wystrzelił w olimpijskim konkursie na skoczni normalnej, zajmując doskonałe drugie miejsce. Polakowi marzyło się złoto, tego dnia jednak nikt nie mógł przeskoczyć szwajcarskiego czarodzieja skoków, Simona Ammanna (29 l.).

Srebrny krążek Małysza wywalczony w sobotę w kanadyjskim Whistler to jego trzeci medal olimpijski - tylu nie ma w kolekcji żaden polski sportowiec w historii startów w zimowych igrzyskach.

Przeczytaj koniecznie: Tylko w SE.pl rozmowa z Adamem Małyszem prosto z Vancouver

- Wróciłem po ośmiu latach - podkreślił Adam, przypominając dwa medale (srebro i brąz) z igrzysk w Salt Lake City 2002. Wtedy też pokonał go - i to dwukrotnie - właśnie Ammann.

- Ale na dużej skoczni w Whistler chcę jeszcze powalczyć o to brakujące złoto do kolekcji - już dziś zapowiada dwukrotny wicemistrz olimpijski. W najbliższą sobotę Małysz dostanie szansę rewanżu na szwajcarskim rywalu.

W sobotę po 1. serii Adam, który skoczył 103,5 m, zajmował trzecie miejsce za Ammannem (105) i Michaelem Uhrmannem (103,5). Polak i Niemiec tracili do Szwajcara po 1,5 pkt. Słabiej wypadli faworyzowani Austriacy - Morgenstern był czwarty, a Schlierenzauer dopiero siódmy. Ten ostatni sprężył się niesamowicie na finałową serię, poszybował na 106,5 i zbliżył do Małysza. "Schlieri" nie mógł jednak pokonać ani naszego mistrza (105 m w II serii), ani wielkiego Ammanna, który przypieczętował złoto lotem na 108. metr.

Patrz też: Lepistoe: Nie zdążyłem kupić szampana

Nasz Orzeł dobrze wie, komu zawdzięcza sukces.

- Tego medalu nie byłoby bez Hannu Lepistoe - mówił od razu, podkreślając rolę swojego fińskiego trenera.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze