Soczi 2014, ceny wódki

i

Autor: Andrzej Lange

Soczi 2014. Wódka droższa niż w Polsce. Jak wygląda życie w Soczi?

2014-02-08 6:00

W stolicy igrzysk grzeje słońce, plus 12 stopni, policja jest wszędzie, tłumy przewalają się przez nadmorskie promenady, a alkohol sprzedawany jest w określonych godzinach. Witajcie w Soczi!

- Senkju - rzuca do nas rosyjski policjant sprawdzający wchodzących do niewielkiego parku, w którym stoi pawilon sponsora igrzysk (to dlatego kontrola), a 10 metrów obok spokojnie spoczywa na cokole wódz rewolucji Włodzimierz Lenin. Nieliczne wycieczki przychodzą robić sobie tu zdjęcia, przywódca bolszewików tłumów już nie przyciąga.

Zobacz również: WPADKI na ceremoni otwarcia Soczi. Austriak się wywrócił, to Morgenstern? ŻART INTERNAUTÓW

Kontrola okazała się dość pobieżna, do torby nawet nie zajrzano, ale nie można powiedzieć, by służb bezpieczeństwa w mieście igrzysk było mało. Policja jest widoczna na każdym kroku, każdy przystanek autobusowy obstawia funkcjonariusz, każde skrzyżowanie - oficer ze służby ruchu DSB.

Przy wejściu na główny dworzec kolejowy w ogóle nie ma żartów - jest tu wysoki płot i olbrzymi pawilon do kontroli osobistej i prześwietlania wszystkich pasażerów. Przy każdym z kilkunastu wejść - policjant.

Życie miasta toczy się podobnie jak w sezonie letnim. - Latem mamy najwięcej klientów, ale teraz na olimpiadę też przyjechali - informuje sprzedawczyni ze sklepu spożywczego w pobliżu głównej poczty. Przed wejściem napis: "Alkohol sprzedaje się od 11 do 22". Jesteśmy jedynymi klientami.

Mały ruch, bo ludzie w pracy - wyjaśnia dziewczyna. Ceny trochę wyższe niż na co dzień w Soczi. Najtańsza wódka Medoff Luks kosztuje 260 rubli za pół litra. To niespełna 30 złotych.

Tłumów kibiców w Soczi nie widać, ale trzeba pamiętać, że tak naprawdę igrzyska wcale nie odbywają się w tym mieście. Wszelkie sportowe areny umieszczono 40-100 kilometrów od kurortu nad Morzem Czarnym, który największej zimowej imprezie czterolecia daje tylko nazwę.

Przeczytaj także: SOCZI 2014. Władysław Tretiak i Irina Rodnina zapalili znicz olimpijski - kim oni są?

Miasto tętni życiem, na każdym kroku flagi z symbolem igrzysk, drogowskazy w dwóch językach. Nawet komunikaty na przejściach dla pieszych wypowiadane są przez głośniki po rosyjsku i angielsku.

Ale nie wszyscy mieszkańcy chcą się porozumiewać w obcym języku. - Kazali się wyuczyć jakiegoś języka na przyjazd kibiców - opowiada Mikael, taksówkarz z Adlera. - Ale którego, tego już nie powiedzieli. A ja nie wiem, po jakiemu miałbym się uczyć. Bo jak wsiadł Niemiec, to ani w ząb w żadnym innym niż niemiecki, a jak Chińczyk, to tylko na migi pokazywał, że niby nic nie rozumie. Ale jak są "pieniądze" po rosyjsku, to na koniec dobrze wiedział...

Najnowsze