Jan Ziobro, PŚ w Engelbergu

i

Autor: Eurosport

SOCZI 2014, skoki. Olimpijska awantura o „Luz w d...” Ziobry!

2014-02-07 15:09

Po raz pierwszy mogliśmy w Soczi oglądać polskich skoczków w akcji, na razie na czwartkowym treningu, w którym każdy z piątki naszych orłów oddał trzy skoki. Wyniki nie są najważniejsze, istotniejsze było poznanie skoczni, na której niektórzy nasi zawodnicy jeszcze nigdy nie występowali, oraz testowanie kombinezonów. Okazało się przy okazji, że władze olimpijskie nie mają poczucia humoru!

Problem dziwnej natury dotyczy Jana Ziobry. Na igrzyskach zabronione jest eksponowanie jakiekolwiek napisu poza nazwą firmy produkującej sprzęt. Oznaczało to w przypadku Ziobry, że znak Sport2000 musiał wylecieć z nart. To bowiem producent desek, ale i sieć sklepów. Ale to dopiero pierwsza trudność.

 

Przeczytaj: SOCZI 2014. Stoch pokazał piękny kask

 

Główny problem Janka dotyczy słynnego już napisanego flamastrem na desce hasła „Luz w d...”, które zrobiło furorę kilka tygodni temu. Nie wiadomo, czy nasz skoczek nie będzie musiał go zetrzeć.

 

- Ktoś z zagranicznych oficjeli pytał co to jest, delikatnie wytłumaczyłem, że „Take a relax” (w wolnym tłumaczeniu: wrzuć na luz) - śmieje się Ziobro. - W piątek mam poznać decyzję czy będę mógł zostawić „Luz...”. Mam nadzieję, że dostanę pozytywną odpowiedź. Stwierdziłem, że napis jest mi bardzo potrzebny i muszę go mieć. Jak nie będę go miał, to zrobię jakiś skrót albo zapiszę go głęboko w głowie.

 

Najmniej podbudowany po trzech próbach treningowych o dziwo był najlepszy z naszych reprezentantów, Kamil Stoch. - Mam jakiś problem z tą skocznią, czuję dyskomfort związany z odbiciem, nie potrafię sę wstrzelić w próg – tłumaczył lider Pucharu Świata i jeden z głównych faworytów do złota olimpijskiego w Soczi. - Nie wiem czym to jest spowodowane, ale dojdziemy do tego z trenerem. Nie jest to dla mnie powód do niepokoju. To są minimalne błędy, ale na małej skoczni takie pomyłki kosztują więcej – dodał Kamil.

Marek Żochowski, Soczi

Najnowsze