Piotr Żyła

i

Autor: archiwum se.pl

SOCZI 2014. Mimo czwartego miejsca koledzy nie zrzucają winy na Piotra Żyłę

2014-02-17 22:48

Mający łzy w oczach Jan Ziobro, uznający konkurs za porażkę Maciej Kot i nieco tonujący pesymistyczne nastroje, patrzący w przyszłość Kamil Stoch – tak wyglądało wczoraj pożegnanie polskich skoczków narciarskich z igrzyskami olimpijskimi w Soczi. W konkursie drużynowym zajęliśmy najgorsze z możliwych 4. miejsce. To tym smutniejsze, że była realna szansa na co najmniej brąz.

- Łza się w oku kręci, ale płakać nie będziemy – skomentował Jan Ziobro (23 l.), któremu jednak oczy wyraźnie zawilgotniały, gdy rozmawiał z dziennikarzami.

Niestety, nie pierwszy raz po konkursie drużynowym trzeba zastanawiać się „co by było, gdyby...”. Gdyby Piotr Żyła (27 l.) w pierwszej serii nie zepsuł skoku i nie doleciał tylko do 121. metra, biało-czerwoni mieliby praktycznie pewny brąz.

W drugiej serii bowiem wszyscy nasi reprezentanci skakali bardzo równo, do tego stopnia, że wygrali finałową odsłonę rywalizacji przed Niemcami. Ale to nie wystarczyło. Do szczęścia, czyli medalowego miejsca, zabrakło 13,1 pkt. - to ponad 7 metrów.

Żaden z polskich zawodników nie chciał obwiniać Żyły, tym bardziej że w II odsłonie konkursu Piotrek wykonał bardzo dobrą próbę – na 132 m.

- Jesteśmy drużyną. Nie mogę nic mówić na Piotrka, że zepsuł, bo każdemu mogło się to zdarzyć i być tu teraz obwinianym. Musimy trzymać się razem – uważa Ziobro.

- Gdybym nie wiedział, że to on jest na rozbiegu, nie poznałbym, że w pierwszej próbie skakał Piotrek Żyła – oceniał Maciej Kot. - Dopiero w drugiej zrobił to, co potrafi.

Polacy mogli jeszcze liczyć na cud w postaci kompletnie zepsutej próby ostatniego z w wyprzedzających ich Japończyków, wicemistrza olimpijskiego Noriakiego Kasai. 42-latek stanął jednak na wysokości zadania i utrzymał przewagę swojego kraju na Polską.

- Świat się nie kończy, ale ciężko przełknąć to czwarte miejsce – przyznał Ziobro, który skakał wczoraj zupełnie jak lider kadry, dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi Kamil Stoch (27 l.). - Ja dzisiaj, jak to się mówi, „wyciągnąłem się z gaci” w stu procentach, nic więcej nie mogłem zrobić.

- Jasiek skakał super, jest dzisiaj moim bohaterem – dodał Stoch, który przyznał, że spóźnił pierwszy skok (130,5 m). - Gdyby każdy z nas skakał tak jak on, byłby medal. Ja się odbiłem chyba dopiero z powietrza w pierwszej serii. A w ogóle patrzmy na pozytywy, mamy jedną z najmłodszych drużyn i jeszcze wiele do osiągnięcia – podkreślał Stoch.

Innego zdanie był zwykle bardzo surowy wobec siebie Kot. - Celem był medal, ale nie zrealizowaliśmy go, więc jest to nasza porażka – skwitował.

Marek Żochowski, Soczi

Najnowsze