Polska - Niemcy

i

Autor: CYFRASPORT

Sebastian Mila: Uszczęśliwiłem miliony Polaków [WIDEO]

2014-10-14 10:01

- Marzyłem, aby z Niemcami zagrać nawet kilka minut. Tego, że strzelę gola i wygramy, zwyczajnie sobie nie wyobrażałem. To była dla mnie abstrakcja. Ale teraz mam frajdę, że mogłem dać radość milionom Polaków - mówi uradowany Sebastian Mila (32 l.), który przyczynił się do wiktorii nad Niemcami.

"Super Express": - Udało ci się usnąć po historycznym zwycięstwie nad Niemcami?

Sebastian Mila (32 l.): - Spałem krótko, ale trudno się dziwić, bo emocji było co niemiara i poziom adrenaliny był wysoki. To był wspaniały wieczór, który zapamiętamy na lata. Jestem szczęśliwy, że mogłem moją bramką dać radość milionom Polaków. To było coś niesamowitego. Wciąż to do mnie nie dociera, że pokonaliśmy mistrzów świata, że zrobiliśmy to po raz pierwszy w historii.

- Przed meczem powiedziałeś, że nie boicie się Niemców ani trochę. Tak byłeś pewny sukcesu?

- Moje słowa nie wynikały z pychy, bo mam ogromny szacunek dla niemieckich piłkarzy. Jednak wierzyłem w nasz zespół, bo widziałem, jak mocno jesteśmy zdeterminowani. Jako Polacy mamy już takie charaktery, że nic nie oddamy bez walki, że jesteśmy nawet w stanie góry przenosić. I pokazaliśmy to w sobotni wieczór. To był heroiczny bój. Siedząc na ławce, byłem pełen uznania dla chłopaków za waleczność, zadziorność, nieustępliwość i determinację. W głowie mam obrazek, jak w jednej akcji wślizg za wślizgiem wykonują Glik, "Grosik", "Lewy". Każdy zostawił serce na boisku.

Niemcy zdewastowali toalety na Stadionie Narodowym

- Do wygranej dołożyłeś cegiełkę. Wprawdzie zagrałeś niecały kwadrans, ale mimo to zdążyłeś strzelić gola na 2:0. Jakie to uczucie?

- Cudowne! Chyba było widać to po mojej reakcji. To była superakcja w wykonaniu Piszczka i Lewandowskiego. Pierwszy zagrał z autu, a drugi wyłożył mi taką piłkę na moją lewą nogę, że nie mogłem tego zmarnować. Po golu byłem tak szczęśliwy, że od razu pobiegłem do ławki, bo chciałem podziękować trenerowi Nawałce za to, że znów jestem w kadrze. Marzyłem, aby z Niemcami zagrać nawet kilka minut. Tego, że strzelę gola i wygramy, zwyczajnie sobie nie wyobrażałem. To była dla mnie abstrakcja. Polska stoczyła heroiczny bój z Niemcami, a ja wcześniej walczyłem o powrót do normalnej dyspozycji.

- Jak odbierasz słowa, że niektórzy nazywają Milę cichym bohaterem?

- Bez przesady. I nie mówię tego przez skromność. Szczęsny szalał w bramce, "Lewy" w ataku. Byłem tylko częścią tej układanki. Ale mam frajdę, że strzelając gola, mogłem dać radość milionom Polaków. Wciąż widzę kibiców, ich radość. Powiem ci, że atmosfera na Stadionie Narodowym była wyjątkowa. Fani dopingiem dodawali nam skrzydeł. Poza tym każdy z rezerwowych bardzo przeżywał to spotkanie. Nawzajem się nakręcaliśmy. Nawet z ławki chcieliśmy pomóc chłopakom. Chcieliśmy, aby czuli nasze wsparcie.

- Wygraną z Niemcami rozbudziliście apetyty. Teraz każdy oczekuje wygranej ze Szkocją.

- Mądrze powiedział Szczęsny, że zwycięstwo nad mistrzem świata będzie miało wartość, gdy dorzucimy do tego trzy punkty ze Szkotami. Przed nami daleka droga do finałów EURO 2016. Jednak taki sukces, jak ten z Niemcami, daje ci pozytywnego kopa. To jest motywacja. To moje drugie zgrupowanie w tej kadrze, ale widzę, że jest chemia w tym zespole. W meczu z Niemcami było widać jedno: że jeden zasuwa za drugiego. To coś bezcennego.

- Zdążycie się zregenerować na jutrzejsze spotkanie?

- Będziemy gotowi na walkę ze Szkotami. Z meczu z Niemcami została mi pamiątka w postaci siniaka na prawej nodze w okolicach kostki. Nie wiem nawet, kiedy i kto mi to zrobił. Ale to pikuś. Po takim sukcesie człowiek nie czuje bólu.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze