Robert Lewandowski, reprezentacja Polski

i

Autor: East News Na czele rankingu znalazł się Robert Lewandowski. Piąty piłkarz Europy w plebiscycie UEFA wyceniany jest przez reklamodawców na ponad milion złotych. Napastnik Borussii Dortmund i reprezentacji Polski zanotował awans z trzeciego miejsca na liście opublikowanej przez "Forbes".

Polska - Irlandia 06.02.2013. Lewandowski: Ostatnio gdy z nimi graliśmy, było ostro i teraz też pewnie tak będzie - WYWIAD

2013-02-05 9:58

To był jeden z najlepszych meczów Bundesligi w ostatnich latach, a dla nas budujące jest to, że zagrało w nim pięciu Polaków. Klasą dla siebie był Robert Lewandowski (25 l.), który zaliczył piękną asystę, wywalczył dwa karne i strzelił decydującą bramkę na 3:2 w starciu z Bayerem. Nic dziwnego, że po spotkaniu "Lewy" był rozrywany przez niemieckie telewizje. Znalazł też czas dla "Super Expressu".

- Z trybun oglądało się ten mecz z zapartym tchem. A jak ty oceniasz spotkanie ze swojej perspektywy?

Robert Lewandowski: - Zgadzam się, dla widzów to było niesamowite widowisko. My, podobnie jak kibice, też przeżyliśmy wielką huśtawkę nastrojów. Najpierw 2:0 dla nas po świetnej pierwszej połowie, ale potem nawałnica ze strony Bayeru i 2:2. Dobrze, że szybko strzeliliśmy na 3:2, bo gdyby tak się nie stało, to gospodarze mogliby pójść za ciosem.

- Miałeś kiedyś taki mecz, w którym zaliczyłeś asystę, strzeliłeś gola i wywalczyłeś dwa karne?

- Musiałbym się głęboko zastanowić, ale chyba nie...

- Przy obu karnych zawodnicy gospodarzy i kibice kwestionowali decyzje sędziego, twierdząc, że nie powinno być tych jedenastek...

- Nie ma o czym mówić, oba karne były podyktowane słusznie. Obejrzałem w telewizji powtórkę tego drugiego i tam jeszcze bardziej klarownie widać, że Sebastian Boenisch mnie faulował.

- A nie było pomysłu, żebyś to ty strzelał tego drugiego karnego? Wydawało się, że próbowałeś rozmawiać o tym z Kubą...

- No tak... Ja byłem gotowy na to, żeby strzelać. Ale Kuba strzelił pierwszego karnego, więc zdecydował, że drugiego też będzie strzelał. Nie trafił, ale ważne, że wygraliśmy.

- Błaszczykowski powiedział, że skoro nie wykorzystał jedenastki, to teraz kto inny będzie uderzał. Padnie na ciebie?

- Zobaczymy. W tym sezonie obrodziły karne dla nas. W zeszłym przez całe rozgrywki był bodajże tylko jeden, a teraz już pięć, o ile dobrze liczę. Wydaje się więc, że jeszcze będzie okazja.

- Powiedz tak uczciwie: nie brakuje ci podań od kolegów? W niektórych sytuacjach nawet jeśli mogą, nie zawsze kierują piłkę do ciebie. W większości przypadków sam ją wyszarpujesz rywalom i robisz z tego użytek.

- No tak. To pokazuje, że w naszej grze jest jeszcze trochę do poprawy. Chciałbym dostawać więcej piłek, ale nie w każdej sytuacji da się do mnie podać. Czasem koledzy wolą zagrać bezpieczniej, a wiadomo, że podanie do napastnika zawsze jest bardziej ryzykowne, bo trzeba je wykonać między obrońcami czy rzucić na wolne pole. Ale i tak tych goli strzelamy na tyle dużo, że nie ma co narzekać.

- A jak wytrzymałeś chamskie ataki Philippa Wollscheida, piłkarza, który cię pilnował? Przez cały mecz grał ostro.

- Ostro to on nie grał. On grał nie fair. Można grać agresywnie, ja się nie obrażam, ale to było coś innego, coś poza piłką nożną. Jakieś łapanie, ciągnięcie... Trochę dziwne to było, ale cóż. I z takimi obrońcami trzeba sobie radzić.

- To miałeś dobre przetarcie przed meczem z Irlandią...

- Na pewno. Ostatnio gdy z nimi graliśmy, było ostro i teraz też pewnie tak będzie, bo rywale z tego słyną. No ale postaramy się wznieść ponad to i zagrać swoje.

Najnowsze