Franciszek Smuda: Zrobię porządek z krytykami Arboledy WYWIAD

2011-08-04 6:00

Denerwuje mnie to, że najwięcej do powiedzenia o Arboledzie mają ci, którzy najmniej w reprezentacji grają. Porozmawiam z nimi i zrobię z tym porządek - zapowiada Franciszek Smuda (63 l.). Selekcjoner specjalnie dla "Super Expressu" skomentował losowanie eliminacji mistrzostw świata, dyskwalifikację Łukasza Piszczka, powołanie do kadry Eugena Polanskiego i nagonkę na Manuela Arboledę.

"Super Express": - Kilku reprezentantów otwarcie krytykuje pomysł powołania do kadry Manuela Arboledy. Czy to wpłynie na pana decyzję i Kolumbijczyk nie zagra przez to dla Polski?

Franciszek Smuda: - Dopóki Manuel nie otrzyma polskiego paszportu, nie ma tematu jego gry dla Polski. Ale przyznam, że niektóre wypowiedzi dotyczące Arboledy są niesmaczne i nieeleganckie, a najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy najmniej w reprezentacji grają. Zapewniam, że jeśli Manu otrzyma powołanie, na pewno nie będzie czuł się w drużynie gorzej niż pozostali gracze. Tym bardziej że on nie stara się o obywatelstwo tylko dla gry w reprezentacji. Z całą rodziną złożył wniosek o nasz paszport, bo chce zostać w Polsce na stałe.

- PZPN zdyskwalifikował na 6 miesięcy Łukasza Piszczka, który właśnie zrezygnował z występów w reprezentacji. Wróci do niej dopiero za pół roku.

- To dla nas ogromna strata i nie mogę zrozumieć, jak PZPN mógł doprowadzić do takiej sytuacji. To niedopuszczalne, by chłopaka, który nie miał wtedy nic do powiedzenia, teraz obarczać winą i surowo karać. Zrzucił się na mecz, w którym nie grał, bo chciał być solidarny, a wyszło na to, że Łukasz odpowiada za całe bagno, jakie było w polskiej piłce. Tak nie może być! Będę próbował jeszcze namawiać Łukasza, żeby zmienił decyzję. Wierzę, że wszystko dobrze się skończy.

- Eugen Polanski zdecydował, że ostatecznie zagra dla Polski, a nie dla Niemiec i powołał go pan do kadry. Wtedy odezwał się chór nawołujący do wygwizdania zawodnika, który swego czasu - podobno - odcinał się od związków z naszym krajem...

- Nie mam nic do zarzucenia Eugenowi. Umówiliśmy się jakiś czas temu, że na rok przed EURO się określi. Zrobił to i zdecydował, że chce grać dla Polski. Wypada nam się tylko cieszyć. Jesteśmy w Unii Europejskiej, chłopak miał prawo wyboru, poszedł tam, gdzie chciał i gdzie chcieli jego. A krytyków nigdy nie zabraknie. Psy szczekają, karawana jedzie dalej. Robimy swoje.

- W eliminacjach do mundialu 2014 roku trafiliśmy na Anglię. Przeciwnik poza naszym zasięgiem?

- Dlaczego?! Jesteśmy na takim etapie jak drużyna Górskiego w 1973 roku. Wtedy też nikt na nich nie stawiał, a potrafili wyeliminować Wyspiarzy. Dlaczego obecnej kadrze miałoby się to nie udać?

- Pytanie tylko, czy z Franciszkiem Smudą na ławce? Myśli pan o tym, czy po EURO będzie nadal szefem kadry?

- Nie zastanawiam się nad tym. Wielu trenerów, którzy byli na losowaniu w Rio de Janeiro, za rok może już nie pracować. Jak choćby Fabio Capello, który po EURO opuści Anglię. Liczę, że zostanę, ale gdyby stało się inaczej, na pewno nie zostawię po sobie spalonej ziemi. Będziemy mieć bardziej doświadczoną i ograną drużynę. Zespół, który nie będzie się bał żadnego rywala.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze