Łukasz Piszczek, Cristiano Ronaldo, Real - Borussia

i

Autor: archiwum se.pl Łukasz Piszczek, Cristiano Ronaldo, Real - Borussia

Łukasz Piszczek specjalnie dla "SE" i gwizdek24: Przytępić Wilkom kły

2014-04-15 10:18

- Wiele osób spisało nas już w tym sezonie na straty, a my nie jesteśmy tacy słabi, jak niektórzy nas malują. Wiadomo, że mistrzostwa już w tym sezonie nie zdobędziemy, Ligi Mistrzów też nie wygramy, ale walczymy jeszcze w Pucharze Niemiec. We wtorek bardzo ważny mecz z Wolfsburgiem. Bardzo chcemy jechać na finał do Berlina, więc musimy wtorkowe spotkanie wygrać – mówi „Super Expressowi” obrońca Borussii Dortmund Łukasz Piszczek (29 l.).

 

„Super Express”: - Wygrany w Monachium 3:0 mecz z Bayernem przesiedziałeś na ławce. Decyzja trenera, czy jakiś uraz?
Łukasz Piszczek: - Zdecydowanie decyzja trenera. Czuję się dobrze, choć jeszcze brakuje mi dużo do formy sprzed urazu i operacji. Jeśli jednak gram, to w trakcie meczu muszę czuć się na sto procent. Wiadomo, czasem po spotkaniu czuję się różnie. Potrzebuję jeszcze trochę gry, żeby dojść do mojego normalnego poziomu. Bo zdaję sobie sprawę, że nie gram jeszcze tak, jak przed kontuzją. Muszę być cierpliwy. Przyznaję, że sam myślałem, że szybciej wrócę do normalnej gry. Okazuje się jednak, że organizmu nie da się oszukać. Trzeba po prostu spokojnie do tego podejść, mam nadzieję, że już na początku przyszłego sezonu będę w optymalnej dyspozycji.
- We wrześniu startują eliminacje do EURO 2016, dobrze byłoby wówczas oglądać Łukasza Piszczka w dawnej formie.
- Robię wszystko, żeby jeszcze wcześniej zacząć wracać do wysokiej dyspozycji. Daję z siebie w każdym meczu sto procent, każdy to widzi. Zdarzają się spotkania w których gram lepiej, ale też takie, w których mam problemy. To normalne na krótko po kontuzji.
- We wtorek gracie półfinał Pucharu Niemiec z Wolfsburgiem. Ten mecz urasta do miana najważniejszego w sezonie?
- Na to wychodzi. Zdobyliśmy już Superpuchar, ale stawiamy sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Chcieliśmy powalczyć z Bayernem o mistrzostwo, nie udało się z różnych przyczyn. Z Ligi Mistrzów odpadliśmy trochę pechowo, choć też sami jesteśmy sobie winni, bo zawaliliśmy pierwszy mecz z Realem w Madrycie. Na szczęście w rewanżu pokazaliśmy klasę. Został nam Puchar Niemiec. Chcemy pojechać do Berlina i zmierzyć się być może z Bayernem. W Monachium pokazaliśmy, że możemy z nimi wygrać. Dlatego jeśli i my, i Bayern awansujemy do finału, to powalczymy. Mieliśmy przedsmak takiej rywalizacji, ale nie mówmy hop, dopóki nie przeskoczymy Wolfsburga.
- W lidze Wilki was trochę pokąsały, teraz czas, by przytępić im kły.
- Oby tak było (śmiech). Nie możemy dopuścić do takiej sytuacji, jaka miała miejsce w tamtym meczu.
- Jaką sytuację konkretnie masz na myśli?
- Wiemy, że Wolfsburg ma bardzo mocną ofensywę. Potrafią bardzo szybko przejść z obrony do ataku, to było widać w tamtym meczu. W pierwszej połowie mieliśmy z nimi dużo problemów. Dopiero po przerwie zagraliśmy trochę odważniej, próbowaliśmy odbierać im piłkę już na ich połowie. Dzięki temu udało nam się wygrać to spotkanie 2:1. Mam nadzieję, że teraz zagramy świetnie już od początku. Cel może być tylko jeden – zwycięstwo i awans.
Rozmawiał w Monachium Przemysław Ofiara
Nie przegap!
Dortmund – Wolfsburg
dziś, 20:20
Orange Sport

 

„Super Express”: - Wygrany w Monachium 3:0 mecz z Bayernem przesiedziałeś na ławce. Decyzja trenera, czy jakiś uraz?

Łukasz Piszczek: - Zdecydowanie decyzja trenera. Czuję się dobrze, choć jeszcze brakuje mi dużo do formy sprzed urazu i operacji. Jeśli jednak gram, to w trakcie meczu muszę czuć się na sto procent. Wiadomo, czasem po spotkaniu czuję się różnie. Potrzebuję jeszcze trochę gry, żeby dojść do mojego normalnego poziomu. Bo zdaję sobie sprawę, że nie gram jeszcze tak, jak przed kontuzją. Muszę być cierpliwy. Przyznaję, że sam myślałem, że szybciej wrócę do normalnej gry. Okazuje się jednak, że organizmu nie da się oszukać. Trzeba po prostu spokojnie do tego podejść, mam nadzieję, że już na początku przyszłego sezonu będę w optymalnej dyspozycji.

Łukasz Fabiański: Zasłużyłem na grę w finale Pucharu Anglii

- We wrześniu startują eliminacje do EURO 2016, dobrze byłoby wówczas oglądać Łukasza Piszczka w dawnej formie

.- Robię wszystko, żeby jeszcze wcześniej zacząć wracać do wysokiej dyspozycji. Daję z siebie w każdym meczu sto procent, każdy to widzi. Zdarzają się spotkania w których gram lepiej, ale też takie, w których mam problemy. To normalne na krótko po kontuzji.

- We wtorek gracie półfinał Pucharu Niemiec z Wolfsburgiem. Ten mecz urasta do miana najważniejszego w sezonie?

- Na to wychodzi. Zdobyliśmy już Superpuchar, ale stawiamy sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Chcieliśmy powalczyć z Bayernem o mistrzostwo, nie udało się z różnych przyczyn. Z Ligi Mistrzów odpadliśmy trochę pechowo, choć też sami jesteśmy sobie winni, bo zawaliliśmy pierwszy mecz z Realem w Madrycie. Na szczęście w rewanżu pokazaliśmy klasę. Został nam Puchar Niemiec. Chcemy pojechać do Berlina i zmierzyć się być może z Bayernem. W Monachium pokazaliśmy, że możemy z nimi wygrać. Dlatego jeśli i my, i Bayern awansujemy do finału, to powalczymy. Mieliśmy przedsmak takiej rywalizacji, ale nie mówmy hop, dopóki nie przeskoczymy Wolfsburga.

- W lidze Wilki was trochę pokąsały, teraz czas, by przytępić im kły.

- Oby tak było (śmiech). Nie możemy dopuścić do takiej sytuacji, jaka miała miejsce w tamtym meczu.

- Jaką sytuację konkretnie masz na myśli?

- Wiemy, że Wolfsburg ma bardzo mocną ofensywę. Potrafią bardzo szybko przejść z obrony do ataku, to było widać w tamtym meczu. W pierwszej połowie mieliśmy z nimi dużo problemów. Dopiero po przerwie zagraliśmy trochę odważniej, próbowaliśmy odbierać im piłkę już na ich połowie. Dzięki temu udało nam się wygrać to spotkanie 2:1. Mam nadzieję, że teraz zagramy świetnie już od początku. Cel może być tylko jeden – zwycięstwo i awans.

Rozmawiał w Monachium Przemysław Ofiara

Nie przegap!

Dortmund – Wolfsburgdziś, 20:20Orange Sport

Najnowsze