Grzegorz Krychowiak: Gdybym został w Reims, to brakowałoby mi motywacji

2014-07-24 11:45

Grzegorz Krychowiak dopiął swego i zamienił Stade Reims na Sevilla FC, chociaż w pewnym momencie transfer wisiał na włosku. - Gdybym został, to brakowałoby mi motywacji. Potrzebowałem tej zmiany - przekonywał w rozmowie z Gwizdek24.pl sam zainteresowany.

Gwizdek24.pl: - Prezydent Stade de Reims Jean-Pierre Caillot zdradził, że dostał oferty z czterech klubów: Benfiki, Anderlechtu, Fiorentiny i Sevilli. Dlaczego wybrałeś ten ostatni zespół?

Grzegorz Krychowiak: - Bo Sevilla to marka w Europie. Stwierdziłem, że to dla mnie najlepsze rozwiązanie. Dlatego podpisałem kontrakt na cztery lata. Z przejścia do Sevilii jestem zadowolony. Zawsze marzyłem o występach w lidze hiszpańskiej. Teraz to marzenie się spełniło. Moja karta w Sevilii jest czysta. Chcę ją zapisać sukcesami, wyrobić sobie opinię solidnego pomocnika. Trafiłem do jednego z najlepszych klubów Primera Division, który na finiszu poprzedniego sezonu zajął piąte miejsce i był najlepszy w Lidze Europy.

Zobacz: "Grzegorza Krychowiaka chciały cztery kluby!"

- W ostatniej chwili wydawało się, że jednak z transferu do Sevilii nic nie wyjdzie. Co było kością niezgody?

- Nie chcę drążyć tego tematu. Dla mnie najważniejsze, że potrafiliśmy wypracować kompromis. Rozmawiałem z prezydentem i wszystko skończyło się dobrze. Każda strona jest zadowolona. Znaleźliśmy porozumienie.

- Dopuszczałeś do siebie myśl, że jednak będziesz musiał na kolejny rok zostać w Reims?

- Już dawno byłem zdecydowany, aby odejść. Teraz to był odpowiedni moment na transfer. Gdybym został, to brakowałoby mi motywacji. Potrzebowałem tej zmiany. Jestem ambitny, chcę się rozwijać, chcę zrobić kolejny krok i stąd decyzja o transferze. A z powodu dłuższych negocjacji spóźniłem się na pierwszy trening. Dopiero o godzinie 19.25 we wtorek pojawiły się wymagane dokumenty, a zajęcia były zaplanowane na 19.30. Ze spóźnienia wytłumaczyłem się przed naszym trenerem i kilka chwil później normalnie ćwiczyłem po raz pierwszy z zespołem.

- Jaki jest cel klubu w nowym sezonie?

- Promocja do Ligi Mistrzów. W Hiszpanii to nie taka prosta sprawa, bo przecież trzy miejsca zarezerwowane są dla Realu Madryt, Barcelony czy Atletico. Awans do Champions League to zadanie ambitne, ale pozostające w zasięgu Sevilii, która dysponuje przecież silnym zespołem. Liga Mistrzów to także wyzwanie dla mnie, bo nie miałem jeszcze okazji w niej zagrać. Jest więc o co się bić, a dla mnie to kolejna motywacja, aby kiedyś w tych elitarnych rozgrywkach się pojawić.

- Sevilla była zdeterminowana, aby cię pozyskać i zapłaciła ok. 6 mln euro, z czego połowa przypadnie Girondins Bordeaux. Niektórzy jednak uważają, że twój styl gry nie pasuje do ligi hiszpańskiej, bo tu dominuje szybkie granie. Co ty na to?

- Podchodzę ambitnie do tego transferu. Trener Unai Emery przekazał mi, że bardzo na mnie liczy i czego ode mnie oczekuje. Oczywiście nikt mi nie gwarantuje miejsca w pierwszym składzie. Oto już muszę się sam postarać, udowadniając na treningach, że warto było mnie tutaj sprowadzić.

- Z jakim numerem będziesz grał w Sevillii?

- W środowym meczu towarzyskim z Olympique Lyon 0:0 było to "24". Jednak nie jest to jeszcze przesądzone, że ten właśnie numer przypadnie mi również w lidze. Mogę go zmienić.

- Jak z twoją dyspozycją?

- Wszystko jest OK, przecież cały czas ćwiczyłem z Reims. Opuściłem tylko ostatnie zajęcia, a to ze względu na przylot do Sevilii na badania medyczne. W środę podpisałem kontrakt i od razu wyjechałem z zespołem do Francji na mecz z Olympique Lyon, w którym na boisku pojawiłem się w drugiej połowie. Wszedłem w 64. minucie. Trener rywali od tego sezonu został Hubert Fournier, z którym przez ostatnie lata pracowałem w Reims.

- Jaki jest dalszy plan przygotowań?

- Będziemy na zgrupowaniu w Niemczech, gdzie rozegramy trzy mecze kontrolne z niemieckimi klubami. Nasi kolejni rywale to Eintracht Brunszwik, Union Berlin i Hertha Berlin. Na koniec obozu 2 sierpnia zmierzymy się w Kopenhadze z Fenerbahce Stambuł.

- 12 sierpnia przed Sevillą pierwszy egzamin: mecz o Superpuchar Europy z Realem Madryt w Cardiff.

- Nie muszę nikogo przekonywać, jak bardzo prestiżowe jest to spotkanie. To będzie pierwszy oficjalny mecz nowego sezonu. Dobrze byłoby przywitać się z kibicami zwycięstwem nad triumfatorem Ligi Mistrzów. W Realu dużo się dzieje tego lata. Piłkarzem "Królewskich" został James Rodriguez, który przybył tego samego dnia co ja. Kolumbijczyka znam doskonale z francuskich boisk. Nawet z nim wygrałem w lidze. Nie mam zatem obaw przed tą rywalizacją.

Zobacz: Seksowna dziewczyna Grzegorza Krychowiaka [ZDJĘCIA]

- W Reims byłeś liderem zespołu. Prezydent Jean-Pierre Caillot powiedział w rozmowie z "Super Expressem", że najchętniej to sprowadziłby twojego... klona. Jaki sezon prognozujesz dla Reims?

- To miłe słowa, ale już jest mój następca. Za darmo z Lorient przyszedł Gregory Bourillon. To będzie dla klubu trzeci sezon w elicie francuskiej piłki. W każdym drużyna notowała progres. Widać, że klub z roku na rok się rozwija.

- Kibice martwią się, że wraz z odejściem Krychowiaka do Hiszpanii z Reims pożegna się także twoja sympatia Celia Januet - miss klubu. Może jednak zostaje we Francji?

- Nie, rusza ze mną do Sevilii (śmiech). Będzie przy mnie. Po moim powrocie ze zgrupowania musimy wybrać dom.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze