Maciej Żurawski o Barcelonie: Neymar musi uznać wyższość Messiego

2013-08-05 8:35

Na ten moment czekał cały świat. Messi (26 l.) zagrał wreszcie razem z Neymarem (21 l.). Dwaj geniusze spotkali się na boisku (przez 17 minut) w meczu Barcelona - Santos (8:0). Maciej Żurawski (37 l.), jeden z najbardziej zagorzałych kibiców Barcy w Polsce, nie ma wątpliwości, że to początek czegoś wielkiego.

"Super Express": - Część osób twierdzi, że w jednym zespole nie ma miejsca dla dwóch takich gwiazd jak Neymar i Messi. Inni uważają, że to będzie niepowtarzalny duet. Do której grupy ty się zaliczasz?

Maciej Żurawski: - Do tej drugiej. Kibicem Barcelony jestem od wielu lat, zakochałem się w tym klubie na długo, zanim Messi zaczął w nim grać. A co do przyjścia Neymara, Barcelona musiała coś zmienić, bo ta maszyna się zacięła. Od jakiegoś czasu w starciach z innymi wielkimi drużynami bilans Barcy stawał się coraz gorszy. Inni rozpracowali już ten styl, dlatego potrzebne było coś ekstra.

- To coś ekstra da Neymar?

- Taką mam nadzieję. O jego umiejętności jestem spokojny. Jeżeli cokolwiek mnie zastanawia, to czy Neymar tak łatwo podporządkuje się Messiemu. On w Brazylii był bogiem, to dla niego świeciły wszystkie jupitery. A w Barcelonie siłą rzeczy musi być numerem dwa. Pytanie, jak długo będzie akceptował taką sytuację. Ale patrzeć na nich to będzie wielka przyjemność.

Trwa wspólna zabawa "Dumy Katalonii" i gwizdek24.pl - ściągnij aplikacje na Androida i Apple [za darmo]

- Taka okazja zdarzyła się niedawno w Gdańsku, choć tam nie zagrali jeszcze razem. Jak ci się podobał tamten mecz?

- Lechia grała, jakby to był pojedynek o mistrzostwo świata, Barca była ciut mniej zdeterminowana (śmiech). Ale fajnie, że skończyło się 2:2, bo gdyby był pogrom Lechii, to w Polsce zaczęłoby się znowu gadanie, jaka ta nasza piłka słaba. A tak wszyscy są zadowoleni.

- Teraz pracujesz dla Wisły jako skaut i macie bardziej przyziemne problemy niż obserwowanie Barcelony. Jak to możliwe, że na testy wślizgnął się wam niedawno rumuński student Sorin Oproiescu? Cała Polska śmiała się z Wisły…

- Dział skautingu nie miał z tym nic wspólnego, ale i tak nie demonizowałbym tej sytuacji. Wtedy, gdy przyjechał, ligi nie grały, więc nie można go było ocenić na żywo. Polecił go menedżer, który wcześniej podsunął Wiśle dobrego gracza, więc jakieś zaufanie było. Poza tym nic nas to nie kosztowało. Nie przyjechał po kontrakt, tylko na testy. I wiadomo było, że zostanie dokładnie sprawdzony.

- Jesteś żywą legendą Wisły, ale teraz na takie sukcesy jak za twoich czasów nie ma szans. Czy prezesowi Bogusławowi Cupiałowi jeszcze się chce?

- Moim zdaniem tak. Gdyby mu się nie chciało, to oddałby Wisłę po kosztach. A nie zamierza tego robić. Potrzebny nam jest "zapalnik", który znów obudzi klub. Tyle że to trochę potrwa. Nie mówimy, że walczymy o mistrza w tym roku. Chodzi o to, aby zasadniczą część sezonu skończyć w pierwszej ósemce.

- Działasz nie tylko w piłce, lecz także w świecie mody. Jak ci się wiedzie?

- Wspólnie z Wojtkiem Onakiem mamy sklep w Krakowie, ale dla świata mody to nie jest łatwe miasto. Jesteśmy za to zadowoleni ze sprzedaży w Internecie. Jesienią wyjdzie nasza nowa kolekcja, pierwsza, która jest również po części moim dziełem.

- Czyli najlepiej dla ciebie by było, gdybyś połączył obie prace: jako skaut sprowadził do Wisły super piłkarza i ubrał go u siebie w sklepie?

- Tego możecie mi życzyć (śmiech).

Nie przegap!

Gośćmi "Kontrataku" są Maciej Żurawski i Michał Mango z firmy PSP, która sprowadziła do Polski Barcelonę. Orange Sport, poniedziałek, 16.15 oraz na se24.tv

Najnowsze