Victor Valdes

i

Autor: Eastnews Victor Valdes

Kontuzja Victora Valdesa: przedwczesne pożegnanie z królem baboli

2014-03-28 11:18

Koniec pewnej epoki: inaczej tego nazwać się nie da. Żegnamy jednego z najdziwniejszych i najbardziej pechowych 'portero' w historii Barcelony. A przy tym bodaj najbardziej utytułowanego. Statystycznego kolosa, który - przez dekadę występów - dorobił się opinii bramkarza nieobliczalnego. Kontuzja Victora Valdesa, a także jego wcześniejsze deklaracje o letniej zmianie klubu, oznaczają, że Hiszpana w barwach 'Blaugrany' nie zobaczymy już prawdopodobnie nigdy.

Katalończyka opisać nie sposób. To trochę tak jak z futbolowymi geniuszami: słowa nie oddadzą całej prawdy. W bramce Barcelony pojawił się, bo tego wymagała polityka klubu. Stanowić miał idealną odpowiedź na madrycki eksperyment z Ikerem Casillasem. Podobny wiek, skala talentu, na dodatek wychowanek. Pozostawał tylko jeden problem. Odpowiednik ze stolicy akurat zostawał narodowym bohaterem, a kataloński wynalazek o łapaniu piłki wciąż nie miał bladego pojęcia.

>>>Lewandowski o Bayernie: chcę grać!

I chociaż krytyka narastała, bronił. Rustu Recber miał stanowić remedium na defensywne problemy 'Dumy Katalonii', ale na Camp Nou wytrzymał tylko rok. Posiedział na ławce, opalił się za wszystkie czasy i z podkulonym ogonem wrócił do Turcji. A przecież był wówczas czołowym bramkarzem Starego Kontynentu, nieprzypominającym szalonego dziadka z Euro 2008. Następców bohatera Mundialu w Korei i Japonii już nie było.

Valdes ostatecznie wytrzymał na Camp Nou 12 sezonów. Mógłby dłużej, gdyby tylko chciał. Nie będziemy w takim momencie przypominać jego wpadek. Ograniczmy się do stwierdzenia, że gdy Katalończycy przegrywali, to w dużej mierze zawdzięczali to pewnym ograniczeniom swojego wychowanka. Akurat w puszczaniu baboli nie miał on sobie równych.

>>>Platini szefem FIFA?

Ale to znowu tylko część prawdy. Na dodatek mocno krzywdząca. Patrząc przecież obiektywnie, jakościowy skok Hiszpana w ciągu kilku ostatnich lat wręcz poraża. Ktokolwiek zastąpi go w przyszłym sezonie, przed nim sporo pracy.

Przede wszystkim Valdes to zapewne najlepiej grający nogami bramkarz świata. I tu nawet nie chodzi o umiejętności techniczne, ale o niezwykły dar do czytania gry. Wiele się wspomina o kluczowej roli Xaviego i Iniesty w misternej strategii 'Blaugrany', ale wielu zapomina, że 'Duma Katalonii' akcje rozpoczyna już we własnym polu karnym. A tam, niczym Pep Guardiola, przez wiele lat piłki rozdzielał właśnie kataloński wychowanek.

>>>Atak marzeń Maradony: Lewandowski i Messi!

To nie koniec. Pozycja bramkarza Barcelony jest specyficzna. Przypomina trochę robotę ochroniarza. Pół dnia masz ochotę umrzeć, z nudów jesteś w stanie zasnąć w dziale mięsnym, ale w decydującym momencie musisz zachować czujność. Problem w tym, że nigdy nie wiesz, kiedy na horyzoncie pojawi się złodziej. To zresztą wydaje się chyba decydującym powodem, dla którego Valdes postanowił opuścić Camp Nou: zwyczajnie postanowił sobie trochę - jeszcze przed końcem kariery - pobronić, a nie tylko doskonalić swoje życie wewnętrzne.

Kontuzja wychowanka to też prawdziwy dramat Gerardo Martino. Argentyńczyk jest jak kapitan okrętu, który właśnie stracił jedynego mechanika. Do dyspozycji ma jeszcze co prawda pomocnika 'majstra', ale Pinto - z całym szacunek dla jego możliwości - to typowy ręcznik. W pojedynczych spotkaniach potrafi wznieść się na wyżyny swoich możliwości, ale nie oszukujmy się: trenuje na Camp Nou, bo jest tani. Jak zachowa się - dla przykładu - w półfinałach Ligi Mistrzów?

>>>Wielka kasa dla Polaków. Wystarczy awansować na Euro!

A teraz wyobraźmy sobie sytuację, w której Pinto też musi pauzować. Co dalej? Oier Paredes? Podejrzewamy, że skalą talentu bramkarskiego dorównuje on Gerardowi Pique. Kiedyś w Chelsea był Henrique Hilario, o którym Mourinho mówił, że jego największym atutem są - sypane jak z rękawa - dowcipy. Ciekawi jesteśmy, jaki talent skrywa w sobie 'trójka' 'Dumy Katalonii'? Żonglerka, gimnastyka? Patrząc na warunki fizyczne, obstawiamy jednak zapasy.

Najnowsze