Grzegorz Krychowiak

i

Autor: Eastnews

Hiszpania: Grzegorz Krychowiak z golem i brutalnym faulem. Czerwona kartka Polaka [WIDEO]

2015-02-15 15:33

Czuliście się kiedyś bardzo dziwnie? Raczej tak. Podobnie ma Grzegorz Krychowiak po sobotnim meczu z Cordobą. Polak strzelił gola, otwierającego wynik meczu, ale w drugiej połowie otrzymał czerwoną kartkę i w kolejnej serii gier poczynania kolegów obejrzy z wysokości trybun. Mimo osłabienia Andaluzyjczycy dopisali sobie trzy punkty. Podobna sztuka udała się Realowi Madryt.

Mecz Sevilla – Corboda mógł mieć tylko jednego faworyta. Walcząca o europejskie puchary ekipa gospodarzy podejmowała absolutnego outsidera Primera Division. Mimo to przyjezdni przez niemal czterdzieści minut dzielnie się bronili. Wreszcie wynik otworzył Grzegorz Krychowiak. W jego ślady poszedł Carlos Bacca i jeszcze przed przerwą Andaluzyjczycy wypracowali sobie dwubramkową przewagę.

Cristiano Ronaldo na wylocie? Real Madryt zastanawia się nad sprzedażą Portugalczyka [WIDEO]

Po przerwie na boisku zrobiło się czerwieniej. Wcale nie ze względu na kolor koszulek gospodarzy, ale poczynania piłkarzy. Najpierw w ekipie Cordoby wykluczony został Patrick Ekeng (co ciekawe, czerwoną kartkę ujrzał zaledwie po ośmiu minutach swojego występu), a później w Sevilli ukarany taką samą karą został Krychowiak. To nie powstrzymało jego kolegów przed zdobyciem kolejnej bramki i ustaleniem wyniku rywalizacji na 3:0.

Nie wiemy o czym myślał Polak w momencie interwencji, ale on sam już po meczu przeprosił rywala. Na szczęście. Głupio byłoby jeszcze po wejściu "na złamanie" rżnąć głupa:

Sevilla – Cordoba 3:0 (2:0)
Bramki:
Grzegorz Krychowiak 38, Carlos Bacca 44, Vicente Iborra 76

Czerwone kartki: Krychowiak (73., za faul) – Ekeng (54., za faul)

Nieco mniej emocji mieliśmy w meczu Realu Madryt. To już w zasadzie tradycja, że „Królewscy” ze słabszymi rywalami nie mają większych problemów. Choć Deportvo La Coruna starało się zagrozić bramce Ikera Casillasa dość często, to jakość tych prób nie była najwyższa.

Do przerwy zawodnicy Carlo Ancelottiego trafili raz, a po przerwie dołożyli jeszcze jednego gola i na pewno utrzymają prowadzenie w Primera Division. Po meczu niepocieszony był jednak Cristiano Ronaldo. Portugalczyk nie zdołał ani razu przechytrzyć obrony rywali i zakończył spotkanie z zerowym dorobkiem bramowym.

Brzmi to o tyle nieprawdopodobnie, że jeszcze pod koniec 2014 roku CR7 wydawał się murowanym faworytem do pobicia wszelkich rekordów strzeleckich Primera Division. Minęły niecałe dwa miesiące, a nawet korona króla strzelców La Liga wydaje się coraz bardziej odległa. Piłkarz "Królewskich" wciąż co prawda prowadzi w klasyfikacji strzelców, ale tylko pięć trafień mniej ma już od niego Lionel Messi. Gdy Argentyńczyk w sezonie 2011/2012 bił nieprawdopodobny rekord strzelecki (50 goli w całym sezonie), scenariusz był podobny. Długo prowadził Ronaldo, ale końcówka należała do gwiazdy Barcelony.

Real zajmuje 1. miejsce w Primera Division, wyprzedzając Barceloną i Atletico. Sevilla jest na 4. pozycji. Obie drużyny mają jednak po jednym meczu więcej od bezpośrednich rywali w walce o swoje cele.

Real Madryt – Deportivo La Coruna 2:0 (1:0)
Bramki:
Isco 22, Karim Benzema 73

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze