Walczy o puchary, a jego pasja to gołębie

2014-05-10 5:00

Gołębie to moje hobby, zawsze były obecne w moim życiu. Pasją zaraził mnie tata, gdy byłem dzieckiem - opowiada Grzegorz Kuświk (27 l.), napastnik Ruchu Chorzów, który zajmuje się hodowlą gołębi pocztowych.

Od dwóch lat piłkarz "Niebieskich" należy do Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych.

- Posiadam ponad 100 gołębi, którymi zajmuje się dziadek - wyjaśnia napastnik "Niebieskich". - Mogę się nimi opiekować tylko, gdy jest przerwa w rozgrywkach. Zawsze po sezonie jest okazja, abym mógł przy nich dłużej posiedzieć i się nacieszyć. Wtedy żona ma pretensje, że zamiast gdzieś pojechać i załatwić sprawy zajmuję się gołębiami. "Ósma rano, a ty już do nich lecisz" - usłyszałem od niej. Tłumaczę jej wtedy, że przecież muszę o nie zadbać, trzeba dać ptaszkom jeść i pić. O mojej pasji wiedzą koledzy z zespołu i zdarza się, że słyszę z ich strony żarty na ten temat. Wystarczy, że zobaczą gołębie i zaraz mówią "Grzegorz, twoje gołąbki przyleciały" - przypomina Kuświk.

Zobacz również: Bayern jak Barcelona. To efekt Guardioli? Zobacz nowe stroje Bawarczyków

Na razie gołębie piłkarza nie odnoszą sukcesów. O wiele lepiej spisuje się za to sam Kuświk, który z 11 golami jest w tym sezonie najlepszym strzelcem zespołu, a Ruch jest o krok od zakwalifikowania się do europejskich pucharów.

- Może to będzie lot do Europy - uśmiecha się "Kuśwa". - Poprzednie lata były dla mnie pod względem strzeleckim mizerne. Dopiero po przyjściu trenera Jana Kociana odpaliłem. Mam taki charakter, że potrzebuję wsparcia szkoleniowca. Może nie trzeba mnie głaskać po głowie, ale przy nim czuję się swobodnie i przekłada się to na bramki - zaznacza.

Przeczytaj także: Sławomir Peszko poznał przyszłość. Będzie grał w Bundeslidze

Jako pierwszy na Kuświka zwrócił uwagę Franciszek Smuda, gdy prowadził kadrę Polski.

- Był na meczu w Bełchatowie i po nim powiedział, że Kuświk to gotowy reprezentant. Gdy graliśmy ostatnio z Wisłą, trener Smuda wrócił do tamtej wypowiedzi. Stwierdził, że miał rację, bo dostrzegł u mnie spore możliwości. Czekał tylko, aż zacznę strzelać. W Bełchatowie mi nie wyszło, ale nie mam pretensji do nikogo. Nigdy nie zwątpiłem w to, że przyjdzie mój czas, że wrócę do Ekstraklasy. Mam swoje pięć minut i staram się to wykorzystać - kończy Kuświk.

Najnowsze