Robert Jeż

i

Autor: CYFRASPORT Robert Jeż

Robert Jeż po pobiciu: Żona jak mnie zobaczyła, to aż się popłakała [WYWIAD]

2013-12-09 7:00

Napadnięty przez bandytów pomocnik Zagłębia Lubin Robert Jeż (32 l.) wyjechał z Polski i słuch po nim zaginął. Z nikim nie chciał rozmawiać o tym, co go spotkało na Dolnym Śląsku. Dla "Super Expressu" zrobił wyjątek. Słowacki pomocnik opowiedział nam o okolicznościach pobicia.

"Super Express": - Jak do tego doszło i kiedy zostałeś pobity?

Robert Jeż: - We wtorek około 19.30, kiedy wracałem z treningu do domu. Przed blokiem podeszło do mnie dwóch ludzi, zaczęli mnie bić. Coś tam mówili, ale nie zrozumiałem co. Starałem się przede wszystkim ochronić głowę. To wszystko potoczyło się bardzo szybko.

Zobacz również: Lechia - Legia 2:0. Porażka mistrzów Polski, Legia kończyła mecz w dziewięciu!

- Mocno ucierpiałeś?

- Mam kilka guzów. Najgorzej wygląda siniak pod okiem. Żona jak mnie zobaczyła, to aż się popłakała...

- Napastnicy uciekli i co było dalej?

- Najpierw zadzwoniłem do menedżera i powiedziałem mu o wszystkim. On powiadomił prezesa, a szef Zagłębia policję. Złożyłem zeznania, pojechałem do lekarza na badania, a rano wraz z agentem spotkaliśmy się w klubie z prezesem. Był też Michał Gliwa, któremu bandziory zniszczyły samochód. I chcę sprostować: nie poszedłem na zwolnienie lekarskie, tylko dostałem z klubu wolne do końca roku.

- Pewnie od razu spakowałeś rodzinę i wyjechałeś do Pilzna?

- Na szczęście moi bliscy są w Czechach. Ale rzeczywiście, mając pozwolenie prezesa Dębickiego, wsiadłem w samochód i wyjechałem z Lubina. Dopiero wtedy zadzwoniłem do żony i o wszystkim jej opowiedziałem.

- Jaka była reakcja kolegów z zespołu na to, co spotkało ciebie i Gliwę?

- Łatwo sobie wyobrazić... Już wcześniej presja ze strony kibiców była mocno odczuwalna. Teraz wszyscy w Zagłębiu będą się bali grać. Przecież na naszym miejscu mógł być każdy inny piłkarz. Na pewno wyniki są słabe, ale czy myślicie, że nas to nie boli?! Owszem, można mieć do nas pretensje, że nie punktujemy, ale niech nikt nam nie zarzuca, że drużynie się nie chce, bo to nieprawda.

- Słowackie i czeskie media pisały o twoim pobiciu?

- Kiedy w polskiej prasie ukazały się informacje na ten temat, zaczęli wydzwaniać i nasi dziennikarze. Starałem się o tym nie rozmawiać, bo sytuacja nie jest przyjemna. Jeśli już coś powiedziałem, to w bardzo oględny sposób.

Przeczytaj także: Widzew - Śląsk 0:0. Bez bramek w Łodzi, obie ekipy rozczarowane

- Wrócisz jeszcze do Zagłębia czy masz już dosyć Polski?

- Nie można uogólniać. Polska to świetny kraj. Nie patrzę na was przez pryzmat dwóch bandytów. Co do Lubina, to nie wiem. Rozmawiamy na ten temat z żoną i rodzicami. Biję się z myślami, ale dziś nie przesądzam żadnego rozstrzygnięcia.

Najnowsze