Michał Mak: Każdy gol jest dla mamy [ZDJĘCIA]

2014-10-18 10:52

Gdyby nie mama, dziś pewnie nie gralibyśmy w piłkę. Nawet kiedy już walczyła z nowotworem płuc, oglądała w telewizji wszystkie nasze mecze. Marzyła, byśmy zagrali w reprezentacji Polski. I ja to pragnienie spełnię, bo wierzę, że nadal się nami opiekuje z nieba - mówi Michał Mak (23 l.). Najlepszy piłkarz GKS Bełchatów jest w kręgu zainteresowań Adama Nawałki (57 l.) i niewykluczone, że zostanie powołany do kadry na listopadowy mecz z Gruzją.

Wynajęte mieszkanie Michała i Mateusza Maków w Bełchatowie. Mateusz w ostatnich tygodniach jest tu gościem, bo leczy kontuzję kolana w Łodzi. Drugi z bliźniaków, Michał, oprowadza reporterów "SE" po swoim lokum. Centralne miejsce w mieszkaniu zajmują dwa obrazy. Na jednym widnieją bracia Makowie w klubowych koszulkach, a nad ich podobiznami portret kobiety o pięknym uśmiechu i dobrych oczach.

- To nasza mama Danusia. Po czterech latach bohaterskiej walki z rakiem płuc zmarła w lipcu ubiegłego roku. Miała 59 lat - opowiada Michał, patrząc z czułością na podobiznę mamy.

Bracia Makowie są uznawani za objawienia tego sezonu Ekstraklasy. Nic dziwnego, że odezwały się głosy, by sprawdzić ich umiejętności w reprezentacji. Mateusz od kilku tygodni walczy o powrót do zdrowia, ale Michał jest lokomotywą GKS-u. W tym sezonie zdobył 2 gole i zaliczył 5 asyst.

Sebastian Mila: Seks po meczu smakuje najlepiej [WIDEO]

- Jestem w kontakcie z drugim trenerem kadry panem Bogdanem Zającem. Zapewnił mnie, że selekcjoner się mną interesuje, ale muszę nadal ciężko pracować. Nie ukrywam, że marzę o reprezentacji. Mama bardzo chciała doczekać naszego występu w koszulkach z orłem na piersi. Jeśli dostanę szansę i zagram dla Polski, to trykot z debiutu zawiśnie pod portretem mamy. Każdy mecz dla Polski będzie też meczem dla niej - mówi wzruszony Michał.

Mama piłkarzy od dłuższego czasu ciężko chorowała, ale jej śmierć była dla nich szokiem.

- Zadzwoniła siostra i powiedziała, że z mamą jest źle i żebyśmy szybko przyjeżdżali do szpitala w Gliwicach. Zdążyliśmy się pożegnać. Na pogrzeb przyjechała cała drużyna i trenerzy. Człowiek starał się skoncentrować na obowiązkach, ale myśli wciąż wracały do najukochańszej osoby na świecie. Wszystko ją bolało, a nam z uśmiechem mówiła, że chce jak najdłużej być na ziemi, dla nas. Kiedy usunięto jej płuco, przez półtora roku czuła się bardzo dobrze, ale potem koszmar wrócił - opowiada Michał. - Mama żyła dla nas, a dziś my z Mateuszem staramy się żyć tak, by była z nas dumna. Co rano, kiedy modlimy się przed jej portretem, obiecujemy, że zrobimy wszystko, by patrząc na nas z góry była szczęśliwa.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze