Legia Warszawa - Górnik Łęczna

i

Autor: CYFRASPORT

Ekstraklasa: Klęska Legii Warszawa! Górnik Łęczna znokautował mistrza

2014-12-14 21:10

Sensacja sezonu? Legia Warszawa zdemolowana przez Górnika Łęczna! Podopieczni Henninga Berga tuż po zagwarantowaniu sobie pierwszego miejsca w grupie Ligi Europy, nie mieli najmniejszych szans w starciu z beniaminkiem Ekstraklasy. Tak fatalnej dyspozycji mistrzów Polski nie spodziewał się chyba nikt. W drugim niedzielnym meczu Podbeskidzie pogrążyło natomiast na dnie Zawiszę Bydgoszcz.

Gospodarze mieli coś sobie do udowodnienia. Przecież to właśnie warszawianie na początku sezonu pokazali piłkarzom z Łęcznej miejsce w szyku. W Warszawie mistrzowie Polski rozbili beniaminka ligi 5:0. A gdyby padł wówczas wynik dwucyfrowy, to pretensje miałby zapewne tylko realizator transmisji. Musiałby się przecież pomęczyć z belką wyniku.

Tymczasem w niedzielę blisko było do tego, by Górnik w pełni zrewanżował się faworytom do tytułu.

Fatalnie rozpoczął spotkanie Michał Kucharczyk (w pucharach profesor, w lidze... 1 gol, 1 asysta), jeszcze gorzej Michał Żyro, kompromitacją okazał się występ Inakiego Astiza, a o Helio Pinto wiemy tyle, że zwrotnością dorównuje swojemu trenerowi. Jak Bóg da. W skrócie - Legia nie istniała. Tymczasem łęcznianie rzucili się do przodu i punktowali. Znakomity mecz rozegrał Fiodor Cernych, dla którego dwie bramki strzelone Kuciakowi były ósmym i dziewiątym jego trafieniem w lidze.

Do przerwy warszawianie mogli być w szoku. Po przerwie również, bo ekipa, która biła w Europie kogo chciała i jak chciała, nie potrafiła zmusić broniącego się rywala do wysiłku. Więcej! Gola podopieczni Henninga Berga zdobyli dopiero wtedy, gdy gospodarzom znudziło się stanie na własnej połowie. Po kontrze. Innego pomysłu nie mieli. A przecież w kadrze meczowej znalazły się niemal wszystkie asy norweskiego szkoleniowca, na czele z Ondrejem Dudą, którym interesuje się - i daje osiem baniek - włoskie Napoli.

Sensacyjna porażka Legii komplikuje mistrzom Polski sytuację w tabeli. Ich przewaga nad Śląskiem Wrocław wynosi bowiem tylko trzy "oczka". Kolejne trzy dzielą warszawian od grupy pościgiowej, na czele której jest Lech Poznań. Górnik Łęczna natomiast przybliżył się strefy mistrzowskiej.

Górnik Łęczna - Legia Warszawa 3:1 (3:0)
Bramki:
Cernych 9, 42, Mraz 26 - Duda 86

Górnik: Sergiusz Prusak - Łukasz Mierzejewski (79. Paweł Sasin), Tomislav Bozić, Lukas Bielak, Patrik Mraz - Veljko Nikotović, Tomasz Nowak, Fiodor Cernych (67. Shpetim Hasani), Grzegorz Bonin, Miroslav Bożok (74. Sebastian Szałachowski) - Filip Burkhardt

Legia: Dusan Kuciak - Guilherme, Inaki Astiz, Jakub Rzeźniczak, Łukasz Broź - Helio Pinto (46. Tomasz Jodłowiec), Ivica Vrdoljak, (Michał Kucharczyk (46. Orlando Sa), Ondrej Duda, Michał Żyro (65. Krystian Bielik) - Marek Saganowski

Żółte kartki: Mierzejewski, Bonin - Guilherme, Vrdoljak, Kuciak, Sa

Lech spędzi zimę na podium Ekstraklasy

W drugim niedzielnym meczu kolejną porażkę zanotował na swoim koncie Zawisza. To już powoli w Bydgoszczy tradycja. Co mecz, to w czapę. W Bielsku-Białej podopieczni Mariusza Rumaka zaczęli jednak z dużym optymizmem i to oni wyszli na prowadzenie. Na chwilę. Po golach Piotra Malinowskiego - typowy wyróżniający się piłkarz Ekstraklasy, 124 mecze, 3 gole - a także Bartosza Śpiączki, trzy punkty na swoim koncie mogli zapisać zawodnicy Leszka Ojrzyńskiego.

Zwłaszcza drugi gol - autorstwa rezerwowego 23-latka - mogło wzbudzić zachwyt. Chłopak przyłożył z trzydziestu metrów tak, że zaskoczyłby nie tylko Grzegorza Sandomierskiego, ale też zapewne - gdyby była taka okazja - Gianluigiego Buffona, Lwa Jaszyna czy na kogokolwiek innego akurat by trafiło. Po prostu pocisk w krótki słupek.

Na drugim biegunie znalazł się natomaist Jorge Kadu. Nasz kandydat do nagrody fair play. Napastnik gości okazał się prawdziwym pacyfistą. Do tej pory tak złego - a zarazem tak przyjemnego dla bramkarza - wykończenia sytuacji sam na sam jeszcze nie widzieliśmy. On nawet nie próbował strzelać. Jeszcze by trafił, dopiero by było. Tylko więc musnął piłkę, która wpadła w ręce Michała Peskovicia. Kto nie widział, niech żałuje.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Zawisza Bydgoszcz 2:1 (1:1)
Bramki:
Malinowski 33, Śpiączka 71 - Alvarinho 24

Podbeskidzie: Michal Peškovič - Tomasz Górkiewicz, Pavol Staňo, Bartłomiej Konieczny, Piotr Tomasik - Damian Chmiel, Anton Sloboda (10. Piotr Malinowski), Adam Deja, Dariusz Kołodziej, Sylwester Patejuk (87. Sebastian Bartlewski) - Róbert Demjan (69. Bartosz Śpiączka)

Zawisza: Grzegorz Sandomierski - Damian Ciechanowski, Paweł Strąk, André Micael, Samuel Araújo - Luís Carlos, Kamil Drygas, Jakub Wójcicki, Michał Masłowski, Alvarinho - Jorge Kadú (54. Rafael Porcellis)

Żółte kartki: Deja - Luís Carlos, Masłowski

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze