Bogusław Leśnodorski, prezes Legii Warszawa, Legia Warszawa

i

Autor: East News

Bogusław Leśnodorski: Dialog z wojewodą nie ma sensu [WYWIAD]

2013-12-09 8:00

Prezes Legii Bogusław Leśnodorski (39 l.) jest wściekły na wojewodę Jacka Kozłowskiego (55 l.) za zamknięcie stadionu dla publiczności na mecz z Ruchem (2:0). Obaj adwersarze stanęli twarzą w twarz w sobotę w programie "Kontratak". Do pojednania nie doszło.

"Super Express": - Dalej widzi pan w decyzji o zamknięciu stadionu Legii wyłącznie kontekst polityczny?

Bogusław Leśnodorski: - Oczywiście, że tak. Legia włożyła mnóstwo pracy w to, aby na naszym stadionie było bezpiecznie. I on jest najbardziej bezpieczny w Polsce! Spełniliśmy mnóstwo życzeń policji i pana wojewody, a na koniec i tak zostaliśmy oszukani. Bo tak to trzeba nazwać. Kontekst polityczny jest oczywisty. Sporo osób mówiło nam: cokolwiek zrobicie, nic wam to nie da, i tak wam zamkną stadion, bo potrzebne są tematy zastępcze. Niestety, mieli rację.

Zobacz również: Lechia - Legia 2:0. Porażka mistrzów Polski, Legia kończyła mecz w dziewięciu!

- Faktem jest jednak, że odpalano race na meczu z Pogonią…

- Jeszcze nikomu na świecie nie udało się całkowicie wyeliminować tego zjawiska. Tyle że na Legii to marginalne. Na meczu z Pogonią było ponad 20 tysięcy ludzi, a race odpaliło kilka osób. My tak się lubimy powoływać na ligę angielską, jak to tam bezpiecznie. Otóż mam dane, z których wynika, że na meczach Premier League częściej dochodzi do incydentów niż w Polsce. Policja na niedawnym spotkaniu przedstawiała dane, że na polskich stadionach w 99,7 procent jest bezpiecznie. O wiele gorzej jest na dworcach i w innych publicznych miejscach. Proponuję więc, żeby tym się bardziej zająć.

- Podobno dostaje pan sygnały od policji czy wojewody, że coś się na Legii wydarzy, a potem…

- A potem jest kabaretowo, bo te informacje jeszcze nigdy się nie potwierdziły. Dostaję cynk od policji czy SMS-y od pana wojewody, że kibice wbiegną na murawę, że będzie pirotechnika na stadionie albo nawet że już tam jest. I my wydajemy mnóstwo pieniędzy na przeglądy pirotechniczne stadionu, nawet u mnie w gabinecie biegały psy i szukały rac. Paranoja. A co do tych informacji to powiem tak: mam lepsze. Zresztą, mogę powiedzieć panu wojewodzie tak: trzeba było zadzwonić do mnie przed 11 listopada, to bym wam powiedział, gdzie może dojść do zadym, bo jako warszawiak znam swoje miasto. Wiadomo było, że gorąco będzie pod ambasadą Rosji i przy tej tęczy.

- Wracając do Legii. Będziecie dalej rozmawiać z wojewodą, szukać porozumienia?

- Nie, ten dialog nie ma sensu. Sparzyliśmy się i nie będziemy tego kontynuować. W dalszym ciągu będę natomiast dbał o bezpieczeństwo na swoim stadionie, i tyle. Ale tej sprawy tak nie zostawimy.

Czytaj także: Kolejny problem Borussii, Nuri Sahin i Sven Bender z urazami

- Co to znaczy?

- Będziemy protestować, przed nami długie postępowanie administracyjne, ale nie odpuścimy. A na końcu będziemy się domagać odszkodowania.

- Dużo Legia traci na organizacji meczu bez publiczności?

- Co najmniej kilkaset tysięcy złotych.

Najnowsze