Bartłomiej Drągowski to nowa gwiazda Ekstraklasy? Ma 17 lat

2014-10-28 10:51

W przeszłości było wielu młodych graczy, którym przepowiadano karierę, a potem gdzieś przepadli. Ja twardo stąpam po ziemi, nie zamierzam się nad nią unosić. Nawet nie mówię o sobie "piłkarz", bo do tego miana jeszcze mi brakuje - mówi bramkarz Jagiellonii Białystok Bartłomiej Drągowski (17 l.), który robi furorę w Ekstraklasie.

Pojawił się w niej pod koniec ubiegłego sezonu. W debiucie z Koroną puścił cztery gole. Teraz dostał szansę w meczu ze Śląskiem. Zastąpił Jakuba Słowika, ukaranego czerwoną kartką. "Drążek" spisuje się wyśmienicie: rozegrał osiem meczów, a w sześciu nie puścił gola.

Muhamed Keita: Posłałem bombę, bo byłem zły

Zaprzyjaźniłem się z poprzeczką

- Duża w tym zasługa naszych obrońców, którzy sprawiają, że jestem bezrobotny - twierdzi Drągowski. - Jak już są trudne chwile to staram się pomagać drużynie. Mam także dużo szczęścia. Nawet żartuję, że zaprzyjaźniłem się ze słupkami i poprzeczką, bo kilka strzałów rywali właśnie tam lądowało. Dużo pewności dał mi mecz ze Śląskiem. Nie miałem wtedy czasu rozmyślać nad tym, co będzie, czy dam radę. Nie przestraszyłem się. To był klucz.

Najważniejszy jest angielski

Drągowski jest uczniem 2 klasy liceum. Ma indywidualny tok nauczania.

- Uczę się sam, a do szkoły przychodzę na zaliczenia - zdradza. - Naukę traktuję poważnie, bo chcę skończyć szkołę średnią i zdać maturę. Najlepiej idzie mi z matematyką i angielskim. Rodzice zaszczepili we mnie to, żeby nauczyć się tego języka. Tata także się uczy, bo widzę, że cały czas coś czyta i powtarza słówka. Martwię się trochę o rosyjski, bo z tym językiem mam problem. Ukrainiec Taras Romanczuk śmieje się nawet, że jak się nie poprawię, to chyba on będzie musiał za mnie podejść do egzaminu.

Drągowski podkreśla, że duży wpływ na jego karierę mają rodzice. Tata Dariusz, w Jagiellonii i Siarce Tarnobrzeg, rozegrał w Ekstraklasie 32 mecze.

- Rodzice chcą dla mnie, jak najlepiej - podkreśla. - Tata jest dumny, mam do niego zaufanie. Mówi, co zrobiłem dobrze, a co trzeba poprawić. Żadnych celów mi nie wyznacza. Ja sam to robię. Mama choć nie grała w piłkę, to potrafi udzielić bardzo cennych rad. Bez niej byłoby ciężko. Postanowiła, że nie będzie oglądać moich meczów. Po prostu za bardzo się denerwuje. Śmieję się, że jak mam mecz, to ona przez 90 minut wokół domu chodzi.

Marco Paixao wraca i czeka na kontrakt

Bramkarz "Jagi" nie ma prawa jazdy. Na zajęcia jeździ komunikacją miejską lub korzysta z uprzejmości członków rodziny.

- Do egzaminu będę mógł przystąpić najwcześniej w maju - zaznacza. - Jeżdżę więc autobusem i czasami jest zabawnie. Bo ludzie mnie poznają, chcą zrobić sobie zdjęcie lub pytają, na którym przystanku wysiadam i... wysiadają ze mną. Na treningi wozi mnie raz mama, raz tata lub dziadek.

Perspektywy są w Polsce

O Drągowskiego pytały już zagraniczne kluby. Miał oferty m.in. z Celticu Glasgow i Blackburn Rovers.

- Wolałem zostać w Polsce, bo tutaj miałem największe perspektywy - podkreśla. - W młodym wieku najważniejsze jest to, aby grać. To był dla mnie priorytet. W Jagiellonii mogłem trenować z pierwszą drużyną i występować w trzecioligowej drużynie rezerw. Na obczyźnie pewnie trafiłbym do juniorów. Zostałem w kraju i nie żałuję.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze