Lukas Podolski: Najpierw utrzymanie potem polskie weselisko

2011-05-04 4:00

Lukas Podolski (26 l.) przeżywał ostatnio nerwowe chwile, ale wygrana z Bayerem Leverkusen nieco uspokoiła nastroje w FC Koeln. Teraz "Poldi" myśli tylko o dwóch rzeczach: o punkcie potrzebnym Kolonii do utrzymania i o swoim polskim weselu.

"Super Express": - Niedawno cały świat usłyszał o tym, że kibice Koeln grozili wam zatłuczeniem na śmierć w przypadku spadku z Bundesligi. Nie bałeś się w tamte dni chodzić po ulicach?

Lukas Podolski: - Nie bałem się, ale nie było to przyjemne. W klubie panowała ogromna nerwowość, odszedł trener, a mieliśmy przed sobą piekielnie ciężki mecz z Leverkusen. Graliśmy z nożem na gardle, ale wyszło na nasze. Dzięki wygranej z Baye-rem 2:0 jesteśmy w dobrej sytuacji. Do końca dwie kolejki, a nam wystarczy punkt, żeby się utrzymać. W weekend gramy z Eintrachtem, który jest w tabeli pod nami. Najlepiej będzie, jeśli to właśnie im wyrwiemy ten punkcik.

- We Frankfurcie nie pomoże wam Sławomir Peszko, który wciąż leczy kontuzję. Brakuje go?

- Brakuje, choć na szczęście z Leverkusen daliśmy radę bez niego. Sławek też liczy na to, że się utrzymamy, bo wtedy zostanie w Koeln. A to dla niego najlepsze rozwiązanie.

- Wygrywając z Bayerem, pomogliście Dortmundowi zdobyć tytuł. Zasłużenie wygrali Bundesligę?

- Zasłużenie. Cały czas byli na górze, nie mieli wielu wpadek. Fajnie, że Borussii pomogła trójka polskich graczy. Szkoda tylko, że polska kadra nie ma więcej tak dobrych piłkarzy.

- A propos Polski. To prawda, że latem urządzasz w Polsce wesele?

- Prawda. Niedawno wzięliśmy z Moniką ślub cywilny w Kolonii, a w Polsce ma być kościelny i wesele. Szczegóły zna jednak moja żona, bo to ona zajmuje się przygotowaniami. Ja mam tylko przyjść i w odpowiednim momencie powiedzieć "tak" (śmiech).

- Ostatnio wielkim wydarzeniem był ślub księcia Williama. Na twoim też będzie tylu gości?

- A czemu nie? Może nawet więcej (śmiech).

- Zawsze mówiłeś, że śledzisz polską ligę. Wciąż jesteś na bieżąco?

- No jasne! W sobotę wieczorem sprawdziłem sobie wynik ukochanego Górnika Zabrze i humor jeszcze bardziej mi się poprawił. Wygrali 2:0 z Wisłą na jej terenie, a to duża rzecz. Daniel Sikorski, mój kumpel, którego poleciłem do Górnika, strzelił ważną bramkę. Fajnie.

- Pojawiają się informacje, że chcą cię kupić AC Milan, Borussia Dortmund i Napoli. Odejdziesz?

- Ofert mam sporo, ale jeśli się utrzymamy, to zostanę w Kolonii.

Najnowsze