Znowu poczuła smak zwycięstwa

2009-09-30 4:00

Trzy i pół roku trwała jej przerwa w startach. 14 miesięcy temu urodziła drugą córkę. Przed nią czwarta olimpiada. Jagna Marczułajtis-Walczak (31 l.) wróciła wreszcie na snowboardowe stoki i od razu odnalazła smak zwycięstwa.

Swoje starty po długim rozbracie ze sportem zaczęła od wygranej w slalomie równoległym w halowych zawodach FIS (czyli trzeciej kategorii) w Holandii. Za półtora tygodnia w tym samym miejscu odbędzie się Puchar Świata.

- Najtrudniej było zacząć trenować. Dzisiaj do formy z najlepszych lat nie jest mi daleko - mówi z wiarą najbardziej znana polska snowboardzistka. - Z techniką jazdy na desce trudności nie mam, a co do kondycji, to najgorsze już za mną.

Poprzednia przerwa Marczułajtis w startach, po igrzyskach 2002 r. i urodzeniu pierwszej córki Jagódki (grudzień 2002 r.), trwała półtora roku. Teraz zawodniczka pauzowała ponad dwa razy więcej.

- Dlatego obecny powrót był dwa razy trudniejszy, ale to dlatego, że trudno jest zostawiać w domu dwie małe istoty - mówi sławna snowboardzistka. - Na szczęście starsza córka jest do tego przyzwyczajona. Mam zresztą znakomitą pomoc w osobie teściowej.

Jagna pełny trening podjęła w marcu tego roku, trzy miesiące po odstawieniu małej Igi od piersi. Dlaczego wróciła?

- Decydowała raczej żyłka sportowa po tylu latach treningów. Ale chociaż drzemało to we mnie, to głównie mężowi zawdzięczam powrót na stok - wyjaśnia. - On mnie motywował, wierzy we mnie i w to, że zdobędę olimpijski medal.

Właśnie miejsca na podium igrzysk brakuje jej w kolekcji licznych trofeów.

- Ten brak tylko mnie mobilizuje - zapewnia Jagna. - Cel jest jasny: pojechać na igrzyska do Vancouver i walczyć tam o medal. Nie wróciłam po to, by sobie pojeździć na desce.

Najnowsze