Pudzian zrzucił 26 kg mięśni

2010-09-15 21:15

Pamiętacie potężną muskulaturę Mariusza Pudzianowskiego (33 l.)? Już jej nie zobaczycie. W ciągu 12 miesięcy "Pudzian" pozbył się aż 26 kilogramów mięśni. - Jak porównuję moje zdjęcia sprzed roku z aktualnymi, to tak jakbym patrzył na dwie różne osoby! - dziwi się siłacz.

Dokładnie rok temu Pudzianowski ważył 144 kg. Zaczął wtedy przygotowywać się do walki z Marcinem Najmanem.

- Zamiast przerzucać godzinami tony żelastwa, postawiłem na bieganie. Odstawiłem też podtrzymujące wagę preparaty z białkiem i witaminami - opowiada.

"Pudzian" błyskawicznie pozbywał się mięśni. W czasie walki z Najmanem (grudzień 2009) ważył już 126 kg. Trwający 44 sekundy pojedynek nie obnażył jednak jego największego problemu - fatalnej kondycji. W maju 2010 r. przegrał z Timem Sylvią.

Przeczytaj koniecznie: Kotorowski zatrzyma Juventus?

- Od razu zatrudniłem najlepszych specjalistów od przygotowania kondycyjnego - wspomina. - Zacząłem od pedałowania na rowerze. Chodziło o prawidłowe przygotowanie organizmu. Po trzech tygodniach pedałowania stopniowo dokładali mi bieganie. Trwało to około 3 miesięcy. Rok temu po przetruchtaniu kilometra siadałem na ziemi siny ze zmęczenia. Teraz spokojnie przebiegam 10 km w czasie poniżej 50 minut.

Pudzianowski trenuje teraz w siłowni tylko 2-3 razy w tygodniu. - A ciężary są znacznie mniejsze - zdradza. - Zresztą siłę mam już około 30 procent mniejszą niż rok temu. Wtedy w martwym ciągu podnosiłem 415 kg, a teraz tylko 300 kg.

Zatrudnieni specjaliści zmienili też dietę siłacza. - Wcześniej jadłem wszystko, na co miałem ochotę, zupełnie się nie ograniczałem. A teraz? Kiedy ci fachowcy zajrzeli do mojej lodówki, popukali się w czoło. Najbardziej mi żal ulubionych słodyczy - wzdycha "Pudzian". - Moja ekipa wyrywkowo sprawdza, czy prawidłowo się odżywiam, czy chodzę na treningi i czy wcześnie kładę się spać. Ale warto było się w tym celibacie pomęczyć.

Teraz Mariusz waży 118 kg, czyli 26 kg mniej niż przed rokiem. Skurczył się o 19 procent!

- Jestem szybki, lekki i wytrzymały. Eric Esch się o tym przekona - zapowiada.

Najnowsze