Judoka Krzysztof Wiłkomirski: Jeszcze mnie nie skreślajcie

2010-04-23 4:00

Dwa lata temu chciał zdobyć w Pekinie olimpijski medal, aby zdobyć fundusze na leczenie syna. Medalu nie zdobył, ale pieniądze zostały zebrane dzięki dobrej woli wielu osób. Dziś Krzysztof Wiłkomirski (30 l.) walczy o medal ME w judo w Wiedniu, w wadze 73 kg.

- Jestem strasznie zmotywowany, bo większość ludzi w środowisku skreśliła mnie. Ja też miałem chwile zwątpienia. Ale teraz chcę udowodnić sobie i im, że jeszcze stać mnie na sukcesy. Celuję w podium w Wiedniu - zapewnia "Wiłek" w rozmowie z "Super Expressem".

Patrz też: Krzysztof Włodarczyk: Paski mnie nie interesują

Niczym anioł wspiera Wiłkomirskiego jego żona, Dorota, na którą spada ciężar opieki nad leczonym na serce Frankiem (2 lata i 8 miesięcy). A za dwa miesiące ma przyjść na świat kolejny syn - Filipek...

- Chociaż Dorota wolałaby widzieć mnie w domu, to jednak mnie rozumie i pomaga mi - mówi z wdzięcznością judoka, pamiętając, że właśnie Dorota jako rehabilitantka pomogła mu przed kilkoma laty wyleczyć się z poważnej kontuzji.

Tymczasem mały Franek, który przeszedł już dwie operacje serca, rośnie i czuje się dobrze. Termin kolejnej został już wyznaczony - na wrzesień. - Mamy nadzieje, że to będzie już ostatni zabieg - mówi z wiarą Krzysztof Wiłkomirski.

Najnowsze