Gołota w walce byków

2008-10-03 8:30

7 listopada w Chengdu w Chinach Andrzejem Gołotą (40 l.) zmierzy się Rayem Austinem (38 l.). Zwycięzca prawdopodobnie będzie walczył o mistrzostwo świata wagi ciężkiej.

- Marzyłem o tej walce od lat - mówi "Super Expressowi" Austin. - Oglądałem niemalże wszystkie pojedynki Gołoty. Andrew jest bardzo dobrym pięściarzem. Starcie z nim będzie niesamowite, obaj jesteśmy bowiem zdeterminowani, by zwyciężyć. To będzie jak walka... dwóch rozjuszonych byków. Krew i pot.

- Pokonasz Gołotę?

- (śmiech) Chciałbym. Ale to jest boks i wszystko się może zdarzyć.

- Rok temu przegrałeś z Władimirem Kliczką - pięściarzem walczącym w europejskim stylu. Nie obawiasz się, że tak samo skończy się walka z Gołotą?

- Nie. Walka z Kliczką była dla mnie dobrą lekcją. Wyciągnąłem z niej wnioski. Udowodnię to w czasie starcia z Gołotą. Nie obawiam się go. Nie mogę się doczekać tej walki.

- Gdzie trenujesz przed spotkaniem z Gołotą?

- W moim rodzinnym Clevleand, w Ohio. Potem jadę na Florydę, gdzie będę trenował przez trzy tygodnie. Stamtąd lecę do Chin. Byłem już tam, tak że wiem, czego się spodziewać.

- Na pewno nie takich hamburgerów, jakie jesz w USA, zapomnij też o stekach..

- (śmiech) Będę jadł głównie ryż i unikał mięsa.

- Kto jest twoim bokserskim idolem?

- ...Ray Austin.

- Myślę, że w historii boksu było wielu lepszych od ciebie pięściarzy. Skąd się bierze ta pewność siebie?

- Jeśli nie wierzysz w siebie, to kto będzie w ciebie wierzył?! Moja pewność siebie bierze się z umiejętności, ciężkiego treningu i ludzi, którzy są w moim narożniku, kiedy walczę. Mam też oparcie w trzech synach i trzech córkach. Chłopcy kochają koszykówkę, dziewczyny - trenują lekką atletykę. Moja rodzina nie jedzie ze mną do Chin. Mam nadzieję, że żona będzie chociaż oglądała moją walkę w telewizji.

- Nie lubi boksu?

- Brandy nie cierpi boksu! Przed każdą walką mówi mi, żebym odpuścił sobie boks i siedział z nią w domu. Tłumaczę jej wtedy, że w życiu nie chcę robić nic innego niż boksować. Bo boks to moja miłość, daje mi adrenalinę i napędza do życia. Z boksu utrzymuję też rodzinę.

- I pewnie dla spokoju obiecujesz jej, że skończysz z boksem?

- (śmiech) Dokładnie tak. Przyznaję jej racje i... jadę na salę poboksować. Przed wyjściem z domu zostawiam jej małą sumkę na zakupy. Brandy kupuje sobie trochę ubrań i od razu poprawia jej się nastrój. Jak każdej kobiecie.

Najnowsze