Piotr Koźmiński: Słodko-gorzki smak EURO

2011-06-08 4:00

Im bliżej do EURO, tym więcej osób zabiera głos w sprawie turnieju. Zdążymy, nie zdążymy, zabiorą nam turniej, nie zabiorą... Nieważne, czy ktoś się na tym zna, czy ktoś śledził przygotowania... Jest rok do EURO, więc trzeba się wypowiedzieć. Prym wiodą oczywiście politycy, a wśród nich tacy, którzy znają się bardziej na owadach niż na piłce.

Stąd takie stwierdzenie, jak w jednym z programów telewizyjnych w poniedziałkowy wieczór, że "nie ma co się martwić, bo pierwszy mecz dopiero w lipcu przyszłego roku". Wtedy to akurat EURO powoli będzie się kończyć, więc aż tyle czasu nie mamy. Takich bzdur jest dużo więcej.

Jak zatem będzie z tym naszym EURO? Tak naprawdę będzie miało dla Polaków słodko-gorzki smak. Słodycz to stadiony. Będziemy mieli ładne, nowoczesne obiekty, które posłużą nam przez lata. Gorycz? To drogi.

Przeczytaj koniecznie: RAPORT NIK o opóźnieniach w inwestycjach na Euro 2012: Nie będzie ponad 400 km dróg, remontów dworców Warszawa Wschodnia i Poznań Główny

Kiedy dostaliśmy EURO, obiecano nam morze autostrad. Im bliżej turnieju, tym plany coraz mizerniejsze i to jest duża porażka. Nawet jako wielki kibic piłki wolę porządną drogę niż piąty ładny stadion. Bo po EURO grać będzie gdzie, ale jeździć wciąż nie do końca.

W Polsce ludzie nie giną na stadionach, giną na drogach i to nie tylko dlatego, że wmawia się nam, że polski kibic to pirat drogowy, najczęściej pijany. Ludzie tracą życie, bo dużo dróg jest jak z Trzeciego Świata.

EURO było/jest szansą, aby to zmienić i dlatego tak bolesne jest to, że ta szansa zostanie wykorzystana tylko w kilkunastu procentach. A wiadomo, że jak zniknie bat znad głowy, to realizacja tych dróg może jeszcze bardziej odwlec się w czasie. Samemu EURO to jednak, poza uszczerbkiem na prestiżu (złość kibiców tkwiących w korkach), aż tak bardzo nie zaszkodzi. Reasumując: to nie będzie ani najgorsze, ani najlepsze EURO w historii. Będzie po prostu takie słodko-gorzkie...

Najnowsze