EURO 2012. Młody Robert Lewandowski - zobacz jak zaczynała karierę gwiazda reprezentacji Polski ZDJĘCIA

2012-06-02 4:00

Kiedy teraz patrzę na Roberta, strzelającego gole dla Borussii i reprezentacji Polski, widzę małego "Bobka" z boiska Varsovii. Te same ruchy, nieco starsza, ale jednak ta sama twarz. I uśmiech, którego nie da się podrobić - wspomina Krzysztof Sikorski (66 l.), pierwszy trener "Lewego".

Lewandowski zaczynał kopać piłkę w Partyzancie Leszno (brał udział tylko w treningach, bo w Lesznie nie było jego rocznika), ale formalnie jest wychowankiem Varsovii. Juniorem klubu z ulicy Międzyparkowej w Warszawie został w drugiej klasie szkoły podstawowej.

- Kiedy do nas dołączył, był taki mały, chucherko, o które trochę się baliśmy - mówi "Super Expressowi" trener Sikorski. - Spodenki na nim wisiały, a nóżki miał jak patyczki, cały czas modliłem się, by nikt mu ich nie połamał. Z jego mikrej postury wziął się "Bobek", tak wszyscy na niego wołali. Na początku mu to nie przeszkadzało, ale potem wolał już, aby nazywać go "Lewy" - dodaje.

W sumie Lewandowski spędził w Varsovii 7 lat. Od początku był najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu.

- Musieliśmy umieścić go w dwa lata starszym roczniku, bo nie mieliśmy zespołu z jego rówieśnikami. Przez cztery lata był najmniejszy w drużynie, ale strzelał gola za golem. Powiedziałem mu nawet, żeby jadł więcej boczku, to urośnie i będzie silniejszy (śmiech). Chyba poskutkowało, bo niedługo później Robert wystrzelił do góry. Pamiętam jeden sezon, w którym drużyna zdobyła 158 goli, z czego on połowę. W jednym meczu potrafił strzelić 5-6 bramek. Fenomen - opowiada Sikorski.

Trener wspomina, że Lewandowski był bardzo dobrze wychowanym chłopcem.

- Nie ciągnęło go do papierosów ani innych używek. Uczył się pilnie, ale też zawsze, kiedy go widziałem, trzymał piłkę. Na pytanie, co chciałby robić w przyszłości, odpowiadał: "Chcę grać w Legii Warszawa i reprezentacji Polski". W Legii mu nie wyszło, może i dobrze. A w reprezentacji już jest wielką gwiazdą. "Bobek" zawsze bardzo przeżywał niepowodzenia. Kiedyś po przegranej pierwszej połowie przyszedł do mnie zapłakany i mówi: "Trenerze, proszę coś zrobić, nie możemy przegrać!". W drugiej połowie wyszedł i strzelił gola - wspomina.

Sikorski z trybun obejrzy mecz otwarcia EURO Polska - Grecja. Ma nadzieję, że jego "Bobek" będzie bohaterem.

- Na pewno łezka zakręci się w oku. Duma mnie rozpiera, że taki zawodnik zaczynał grać w piłkę pod moim okiem. Jeśli dostanie wsparcie kolegów, może nawet zostać królem strzelców! - kończy Sikorski.

Najnowsze